Przelane na papier.

Brak tytułu (2008-11-04)

dodane 15:09

Powracam często myslami to dzieciństwa, beztroska, plac zabaw prawie od rana do poznego popoludnia i oczekiwanie na powrót taty z pracy - który zawsze zdecyduje za nas co robimy z wolnym czasem zazwyczaj rowery na początku nauka jezdy na rowerze potem już samodzielna jazda, hmm pamietam jak brat dostał rower górski na I komunie, tata mnie posadzil i jechałam i takie bezgraniczne zaufania " tato trzymasz mnie?" " pewnie że tak jedź spokojnie do przodu" i wierzyłam ufałam mimo tego że tata czasem poprostu poszczał bagażnik i w momencie jak chcialam hamować wołał "Zwolnij i jedź spokojnie! ja cie przytrzymam!" - dzis patrze z perspaktywy czasu tata dawał mi w jakimś sensie wolność. Bóg też mi ją daje, prowadzi mnie za ręke ufam mu, tylko dlaczego nie bezgranicznie ? Czyżby dlatego że juz nie jestem dzieciakiem który nie przejmuję się tym co się stanie jeśli ? A może boje się ? Tylko czego ? kolejnego upadku który prędzej czy później wydarzy się bo nie posłucham Ojca który mówi spokojnie, pomału - nie posłucham i jak zwykle pobiegne a wtedy zatrzymam się zbyt gwałtownie i upadne... Bóg ma plan a je chce wyprzedziec pewne działania często działam na zasadzie 2w1. Bóg ma dla mnie 2 punkty w planie a ja staram się je zrealizować w jednym czasie.

Tata nie żyje - przygotowal mnie na wiele przeciwności w życiu. Nie mam już 3 lat kiedy wszystko bylo proste - zarówno proste w świecie jak i proste w wierze.

Teraz nie jest łatwo - cierpnie którego doświadczam zarówno to wewnętrzne jak i zewnętrzne działa jak mgła w której nie widze dłoni Chrystusa. On nadal mnie trzyma - tylko ja już mam wątpliwości czy owa dłoń którą trzymam we mgle jest napewno dłonią Chrystusa

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 22.11.2024

Ostatnio dodane