Przelane na papier.
Brak tytułu (2008-06-21)
dodane 2008-06-21 18:52
Dzisiaj - kilka dni przed dniem ojca wracam myslami do lat dzieciństwa...
Pamiętam wieczory, kiedy to tata wracał do domu i wspólnie klękaliśmy i modliliśmy się mimo iż bylismy dziecmi a tata tak bardzo zmęczony wracał z pracy nasze modlitwy były dośc długie. I tak modlilismy się codziennie przeez caly tydzien... Mimo iż wieczór mimo iż zmęczenie, mimo iż wiele wiele spraw na głowie rodziców - wszystkie troski składalismy Bogu za wszystkie radości dziękowalismy Bogu...
I tak aż do lat młodości - wtedy to każdy jakoś zaczal mieć swoje życie. Każdy poświęcał Bogu tyle czasu ile miał... Rodzice modlili się sami i my także modliliśmy się sami, chyba że była to sobota czy nedziela - kiedy rodzice nie chodzili do pracy. Potem nastąpil czas kiedy brat poszedł do seminarium. Zostaliśmy w czwórkę - wtedy w życiu duchowym oddaliłam się od rodziny i to bardzo. Oni modlili się słowami modlitw a moja modlitwa polagala na milczeniu.... I tak było kilka ładnych lat - każde ich zaproszenie do modlitwy spotykało się z odmową z mojej strony, kiedy rodzice z siostra klękali do modlitwy ja gasiłam światło zapalałam świece i modliłam się w ciszy... I tak było do 30 kwietnia godziny 15 - godzina Bożego Miłosierdzia - kiedy to wspólnie odmawialismy różaniec i koronke... Wtedy to wspólnie z konającym już tata spotkaliśmy się z Bogiem... Jak za dawnych czasów - cała rodzina....
[Tylko Ty jeden wiesz, co w mym sercu dzieje się]