Przelane na papier.
Maski na naszych twarzach
dodane 2007-08-17 17:22
Świat coraz bardziej nastawiony jest na reklamę na sprzedaż. Dość często nie liczy się to, co ma się w sercu tylko to, jak człowiek potrafi się „sprzedać” na rynku – brzmi to jakby mowa była o zwykłym towarze, który leży na półkach sklepowych i przyciąga człowieka swoim opakowaniem, ceną oraz kilkoma innymi cechami świadczącymi o dobrej jakości.
Ja jednak mam na myśli zwykłego człowieka, który wychowany jest w rodzinie gdzie liczy się dobro, szczerość, otwartość i zrozumienie drugiego człowieka. W rzeczywistości jednak w jego sercu odbywa się proces kształtowania pewnych przekonań, myśli, zachowań – jednym słowem, kształtuje się cała jego osobowość, która być może w niedalekiej przyszłości wyda złe owoce.
Młodzi ludzie dość często zapominają o tym, że szczęście to nie alkohol, papierosy i inne dość popularne używki oraz „cuda techniki”. Sięgając po nie odczuwają chwilowa radość, zapominają o problemach, które przytłaczają ich młodość. Idą dalej po coraz mocniejsze używki, dlatego że te słabe już dawno przestały działać, a problemy są nadal. Szukają szczęścia na ulicy, chcą zwrócić na siebie uwagę zachowaniem, strojem budzącym czasami wstręt i odrazę w drugim człowieku.
Oddalamy się od takich ludzi, odwracamy głowę, przechodzimy na drugą stronę ulicy, nie chcemy patrzeć, nie chcemy słyszeć ich próśb. Zapominamy, że właśnie takiemu człowiekowi należy podać pomocna dłoń, aby także on mógł odnaleźć szczęście, które daje nam Chrystus.
Dużo mówimy o miłości, o pomocy drugiemu człowiekowi. Niestety kiedy spotykamy drugiego człowieka często pokaleczonego, brudnego- przechodzimy na druga stronę. Takim właśnie czynem pokazujemy, że nasze chrześcijaństwo jest bardzo płytkie, niedoskonałe.
Jak wiele nam ludziom, identyfikujących się jako wierzących, potrzeba jeszcze siły i cierpliwości oraz zrozumienia, aby tak naprawdę zrozumieć czym jest Miłość Ukrzyżowanego i jaką miłością powinnyśmy kochać drugiego człowieka, w którym znajduje się Chrystus? Jak często potrzeba nam rachunku sumienia, w którym zrozumiemy, że wiara polega na dawaniu dobra przez drugiego człowieka, że nie możemy być sami i litować się nad sobą. Nasza wiara musi kwitnąc cały czas, a nie tylko w chorobie i na emeryturze – słynny cytat „Jak trwoga, to do Boga”. Bóg kocha nas cały czas i cały czas daje nam kolejną szansę. Nie możemy jednak tej szansy odkładać na starość, bo możemy jej nie doczekać. Bóg może nas wcześniej wezwać przed swój tron. Czy wtedy powie:
„Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata!”? Czy też usłyszymy od Boga słowa: „Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom!”