Moją radością są ludzie obok mnie
Dawno mnie tu nie było...
dodane 2014-08-19 16:40
Bóg ma dziwne drogi dotarcia do człowieka...
Kończą się powoli wakacje. Wczoraj wracałam z dzieciakami z przepięknych Gór Świętokrzyskch. A w przedziale z nami młody człowiek z laptopem na kolanach. Spokojny, ze słuchawkami w uszach, pracował. Inny pasażer, który zobaczył moje trzy wiecznie kręcące się, pałaszujące paluszki, precelki i chrupki, brudzące w przedziale buszmeny czym prędzej ratował się ewakuacją do innego przedziału. Mój odważny współpodróżnik- czekała nas długa podróż z Kielc do Wrocławia, przeszło 6 godzin z wyjątkowo "zdolnymi" dziećmi- pozostał w przedziale i dał się potrącać przez kręcące się dzieciaki, pracował mimo hałasu, a do tego rozmawiał grzecznie ze mną. Zauważyłam, że jest człowiekiem wierzącym, ale wydawało mi się, że to świadek Jehowy, bo otwarcie mówił o Bogu, za każdym razem powtarzał, że nie wszystko zależy od nas... że dobro jest najważniejsze....
Dowiedziałam się, że pochodzi z Lublina, żyje w małżeństwie, od jakiegoś czasu stara się z Żoną o dzieciątko, jedno już stracili... Korzystają z pomocy naprotechnologów. Od słowa do słowa okazało się, że mamy ze sobą bardzo dużo wspólnego. Ja 40-letnia Madonna po przejściach, która nigdy nie może pogodzić się ze swoim losem, w takiej właśnie chwili zrozumiałam, dlaczego Bóg mnie doświadczał. Miałam okazję tego człowieka pocieszyć, wysłuchać i powiedzieć, że u mnie było podobnie ciężko, beznadziejnie i że z dnia na dzień wszystko się odmieniło. I że to wszystko życie, a nie bzdurna powieść z przesłaniem typu "wszystko będzie dobrze"...
Bóg chodzi między nami, tak go wiecznie szukam, a jak zwykle jest w drugim człowieku.
Jesteś mój współpodróżniku na trasie Kielce-Wrocław kolejną radością w mojej codzienności, cieszę się z tych kilku spędzonych razem chwil, wspólnych tematów, a zwłaszcza z Twojego świadectwa - myślę, że to miłe katolika pomylić ze świadkiem Jehowym ze względu na jego gorliwość i mówienie wprost o wierze. I za cierpliwość- dzeci bywają męczące, ale byłeś dzielny i służyłeś pomocą. Dziękuję Ci za ostatnie słowa: "Niech Was Bóg prowadzi".
Żałuję, że nie poznałam Twojego imienia... Może Niosący Chrystusa?... Jeśli jesteś na tym portalu odezwij się:)