Biskupstwo

dodane 16:30

Wysłuchałem właśnie nagrania pewnej konferencji głoszonej przez biskupa diecezjalnego. I znów pojawiło się odczucie abstrakcji.

Noszę gdzieś w sobie tezę, że biskupi to jednak są oderwani od naszej rzeczywistości. Ponieważ zdaję sobie sprawę, że to uogólnienie (i z tego prostego powodu nie ma szans być do końca prawdziwe) to od pewnego czasu nie dzielę się tą tezą z otoczeniem. Ale po wysłuchaniu tej konferencji znów wszystko wróciło. Tym razem próbowałem jakoś określić gdzie leży problem.

Chyba nie chodzi o biskupów, tylko raczej o biskupstwo jako urząd. Mam wrażenie, że to ono (to jak jest zorganizowane i w związku z tym przeżywane) w jakiś sposób zmienia większość z pewnością mądrych kapłanów w "kosmitów". Mieszkają zwykle w jakichś quasi pałacach, czy rezydencjach. Mają kierowców i "służbę". Oprawę ich mszy przygotowują perfekcyjnie wymusztrowani klerycy, wszystko jest namaszczone, przebogate. Wizytacje parafii to znów bogata oprawa, spotkania z wiernymi to też wielki teatr, gdzie wybrani przedstawiciele wspólnot opowiadają o samych dobrych i wielkich rzeczach, a celem tych spotkań jest przede wszystkim „dobrze wypaść”. Takie wizytacje nie mają szans pokazać realnego obrazu sytuacji w parafii.

Do tego dochodzi specyfika administracyjna stanowiska. Sprawy biskupa dzieją się w obszarze diecezji czy archidiecezji, a kto z wiernych zna dokładny przebieg granic diecezji? Po drugie - ponieważ rozmawiają głównie z księżmi i innymi biskupami, to całą rzeczywistość odbierają jako zespół zjawisk, gdzie złożoność problemów pojedynczych ludzi się nie przebija. Bo od proboszczów słyszą jak działa cała parafia, a innymi biskupom opowiadają jak działa cała diecezja, czyli pracują „ na średnich”. Rodzice widzą jak ich syn czy córka dorasta, jak problemy podstawówkowe przechodzą w gimnazjalne i licealne, a dla biskupa to wszystko to młodzież (głównie z okresu bierzmowania), która gra w gry, hałasuje, popisuje się itd. Biskupi widzą zjawisko sekularyzacji, brak ewangelizacji, upadek autorytetów, zmianę moralności w massmediach itd. I widząc to szukają rozwiązań w tej samej skali: powołać coś tam, zainicjować coś tam. I tym żyją. I o tym opowiadają w kazaniach. Dlatego chyba kazania biskupów zdają mi się zwykle tak mało konkretne, tak nieadekwatne, a wręcz budzące zniechęcenie (jak słuchanie na Mszy o tym, że tak mało ludzi chodzi do kościoła - ja akurat przyszedłem). 

Czy mam na to jakieś rozwiązanie? No chyba nie mam. Bo nawet nie wiem, czy to jest problem. Ktoś przecież musi patrzeć szeroko, wyznaczać kierunek… A z drugiej strony biskup to ten poziom kapłaństwa, który cechować powinna szczególna łaska Słowa. I skoro tak często nie cechuje, to może jednak system źle działa?

P.S. Nie mam nic do biskupów, nie interesuje mnie też polityka. Ale dodać muszę, że znam jeden (może jest więcej) chlubny wyjątek od powyższego - bp Ryś, którego kazania i konferencje uwielbiam i uważam, że są prawdziwym Głoszeniem.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane