Racjonalizuję

dodane 10:23

Jak strasznie boli i przeraża utrata czegoś, czym byłem związany tak mocno przez kilkanaście lat? Relacja ze wszech miar dobra, ale w pewnym okresie życia wprost uzależniająca i najważniejsza ze wszystkiego co miałem.

Oczywiście naturalnie ta utrata i tak nastąpiłaby za kilka lat... Ale teraz nie jestem na to zupełnie gotowy. Przychodzi wiadomość, czytam i już nie mogę się skupić. Ręce się trochę trzęsą, ogarnia przerażenie, jakiś lęk, żal, złość, nie wiem co jeszcze. Taki nadmiar emocji, z którym nie umiem sobie poradzić... Muszę się przejść.

A racjonalizator już się włącza: po pierwsze - to nie takie znów zaskoczenie, sygnały i zwiastuny były już wcześniej, tylko starałem się ich nie widzieć. Po drugie, po takim czasie uzależnienia musi przyjść oddalenie, bo to zdrowe dla wszystkich. Po trzecie - nie żyję w pustce, są inne ważne (nie da się ukryć - ważniejsze) relacje. Po czwarte - boję się, że rzeczywistość pokaże mi mnie samego w niezbyt przychylnym świetle, bo się okaże że w nowej sytuacji odnajdę się łatwiej niż bym sobie życzył, że relacja nie była tak silna, że szybko będę zapominał o kolejnych spotkaniach o tym, żeby zadzwonić i spytać co słychać. Że sam przyspieszę dalszy jej rozpad i w zasadzie będzie mi to odpowiadać. Zastanawiam się czego boję się bardziej...

I jeszcze się boję, że racjonalizator stłumi emocje i nie pozwoli dobrze ich przeżyć. I wejdę w jakąś formę "cichych dni", cichego obrażenia się, sztucznego uśmiechu, że niby wszystko w porządku...

Ludzie...

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane