A nie mówiłem?
dodane 2016-04-13 12:01
Pojawiła się adhortacja Papieża. I pojawiła się od razu wielka krytyka. A może bardziej dyskusja, w której ostro wybrzmiewają głosy potępienia wobec Papieża i tych, którzy ośmielają się szukać Dobra w jego nauczaniu.
I przychodzi mi do głowy taka analogia rodzicielska. Chyba nie ma rodzica, który przez to nie przeszedł. Maluch próbuje wspiąć się na jakąś drabinkę. Nie jest wysoko, ale to zawsze 2 - 3 szczebelki. Rodzic: "Uważaj, to niebezpieczne, można spaść". Maluch dalej próbuje. Rodzic: "Uważaj, masz śliskie buty, możesz spaść". Maluch swoje. Rodzic swoje i w końcu - trach. Maluch spada i w płacz. I tu reakcja rodzica: "A nie mówiłem? Widzisz, co się dzieje, gdy nie słuchasz mamy/taty* (niepotrzebne skreślić)? Dobrze ci tak! Na drugi raz zapamiętasz! To twoja wina, uprzedzałem cię!" itd.
Oczywiście bywało, że mnie ponosiły nerwy i jechałem z takimi tekstami. Jednak po doświadczeniach z moimi dziećmi mogę z całą pewnością i stanowczością stwierdzić - to nie jest droga Miłości. Miłość nakazuje, żeby w takiej sytuacji, kiedy wszystkie te teksty cisną się na usta ugryźć się w język, zeżreć te słowa zanim wypłyną, podejść do dziecka, przytulić, zapytać gdzie boli, pocałować nóżkę/rączkę/główkę* (potrzebne dopisać) i powiedzieć coś krzepiącego. I to wszystko z czułością i życzliwością gryzącą się (często boleśnie) z pełną świadomością tego, że przecież ostrzegałem, że nie posłuchał i że "wiedziałem, że tak będzie".
"Dlaczego?" może ktoś zapyta, zanim oskarży o rozpuszczanie bachora, przyzwalanie na nieposłuszeństwo, burzenie autorytetu i odbieranie samemu sobie narzędzi wychowawczych? Bo trzeba pamiętać po co się to wszystko robi, czemu służy to "wychowywanie". Nie służy temu, żeby rodzić miał spokój i miał dziecko, które nie sprawia kłopotów. Służy temu, żeby to dziecko stało się mądrym i dojrzałym dorosłym. A skoro tak, to musi doświadczać upadków, musi poznawać własne możliwości i ograniczenia. A rodzic ma pilnować, by to testowanie i jego konsekwencje były adekwatne do etapu rozwoju dziecka (a więc np. być blisko, gdy drabinka ma więcej niż dwa szczeble). A najlepiej, jak taki rodzic spróbuje jednej i drugiej metody i porówna, która przynosi większe dobro.
A jak to się ma do nauczania Papieża Franciszka? Już św. Piotr i św. Jakub w Dz 15 tłumaczyli, że nie należy nakładać ciężarów na pogan nawracających się do Boga. Ja nie mam wątpliwości, że papież swój przekaz kieruje głównie do świata, który jest w większości pogański, nawet jeśli niektórzy nazywają się chrześcijanami. Jeśli więc ktoś się z nim nie zgadza, to najpierw niech podyskutuje z Pierwszymi Apostołami. I zastanowi się, czy przemawia przez niego Miłość, czy "a nie mówiłem"...
I Bogu niech będą dzięki :)