Lewo czy prawo?
dodane 2015-07-16 12:33
Pismo święte uczy, że mamy mówić tak, tak i nie, nie. Tłumaczymy to sobie często jako wezwanie do czarno-białego postrzegania świata.
Chociaż przecież nie tylko "zatwardziali" katolicy mają tendencję do szukania uproszczeń, uogólnień w otaczającym świecie. To taka naturalna tendencja w ludziach. Lubimy sobie pewne rzeczy w głowie upraszczać, żeby jakoś ogarniać rzeczywistość. Podział ludzi na głupich i mądrych, na fajnych i niefajnych, samochodów na dobre i badziewne itd itp. Najlepiej żeby było to zrobione raz a dobrze. I często trzymamy się tego podziału kurczowo nawet jeśli nie raz zdarzy się, że ktoś "głupi" akurat powie coś mądrego ("to nie zmienia faktu, że jest głupi"). A różne dyskusje i wątpliwości na temat różnych osób i zjawisk (a zwłaszcza osób) dążą do tego, by w końcu je do jakiejś szufladki przyporządkować...
Tak przy okazji dzięki temu mechanizmowi w końcu marketingowcy mają pracę. Bo podpowiadają ludziom jak mają myśleć o ich produktach, jakimi skojarzeniami się posługiwać, w jaką "szufladkę" je włożyć. I podsuwają gotowce pod nos.
I tak na przykład czytam komentarze na temat zachowania papieża Franciszka. Niektórzy mówią: święty, inni - antychryst. Każdy na bieżąco znajduje uzasadnienie dla raz przyjętej tezy. Jeszcze inni śledzą te komentarze i ciągle jeszcze nie wiedzą: święty czy antychryst i widać jak się miotają i tęsknią do tego, by móc się wreszcie określić... Albo politycy: "Kowalski" zrobił coś fajnego, ale czy to co robił wcześniej też było fajne? Czy wolno myśleć o nim, że jest fajny i wszystko co robi jest fajne? Czy raczej, że to podstępny oszust próbujący fajnym czynem omamić biednych ludzi?
Moim zdaniem - tak nie wolno! Mamy być czujni. Miłość jest czujna, wybaczająca. Bóg jest wszechpotężny i jego dary mogą do nas trafiać za pośrednictwem także tych "głupich" i "niefajnych". Jak uda się nam zobaczyć we wszystkim Jego rękę, to zniknie podział na dobrych i złych. A już na pewno żaden nasz czyn nie ma mocy przypieczętowania naszego "losu". Nawrócić można się zawsze i z najpaskudnieszej drogi. Zresztą - spójrzmy na siebie...