Jesteśmy jednak jak dzieci
dodane 2015-02-26 11:19
Przez długi czas zastanawiałem się jak to jest, że Bóg nas kocha. Jak to jest, że ma nieskończoną cierpliwość, że jest w stanie wybaczyć nam wszystko, że patrzy na nas z życzliwością, nawet gdy mamy go w nosie, gdy go nie słuchamy, ignorujemy, a nawet sprzeciwiamy. Standardowe odpowiedzi oczywiście znałem, ale mnie one nijak nie przekonywały.
Odpowiedź 1: bo jesteśmy Jego stworzeniem, Jego dziećmi, więc niejako musi nas kochać. Odpowiedź 2: bo Jego miłość jest doskonała i dlatego dla nas tak trudna do ogarnięcia, to tajemnica po prostu, daj sobie spokój.
Te odpowiedzi znałem, ale z drugiej strony myślałem, że przecież jesteśmy stworzeni na Jego obraz i podobieństwo. Musi być więc na tym świecie jakiś ślad takiej miłości. Takiej bezwarunkowej, wciąż wybaczającej, życzliwej. Oczywiście wskazówka już padła, chodzi o relację rodzic - dziecko. Ale to mi nie pasowało: najpierw widziałem nas jako nastolatków (bo mają swój rozum, często się buntują, szukają drogi, coś już o świecie wiedzą, ale dużo im brakuje), a Boga jako ich super mądrego, przewidującego i cierpliwego rodzica. Ale jakoś nie umiałem sobie wyobrazić rodzica, który takiego podskakującego i na ogół nieposłusznego młodzieńca czy pannę darzy taką miłością dłużej niż chwilę. Co najwyżej jest w stanie znosić go z cierpliwością, opanowaniem, nie krzywdzić i oczywiście poświęcić się dla niego. A nie takiej miłości szukałem. Z kolei, gdy myślałem o nas, jako o dzieciach młodszych, kilkuletnich, to co prawda łatwiej było o wyobrażenie sobie miłości rodzica, ale dużo gorzej z adekwatnością zła, które potrafimy czynić, do świadomości takich małych dzieci.
Olśniło mnie, kiedy po dłuższej przerwie ponownie zostałem ojcem. Ile czułości, życzliwości i zachwytu mogą przekazać kochający rodzice takiemu półtorarocznemu maluchowi! Jak łatwo wybaczają rozsypany cukier, rozbity talerz, podarte książki! Dlaczego? Nie dlatego, że szkody, które wyrządził są małe i nieważne. Ale dlatego, że wiedzą, że ten maluch ogólnie ma słabe rozeznanie w tym co jest złe i dobre. Jeśli kochają, to nawet po najgorszym dniu fikania, brojenia, psucia i nieposłuszeństwa, potrafią patrzeć na śpiące maleństwo z czułością, rozrzewnieniem i zachwytem. Właśnie tak, jak patrzy Bóg na każdego z nas.