Uncategorized
Przegrana
dodane 2009-10-08 22:34
Chyba nie potrafię znieść porażki, może to pycha?
Dziś po ośmiu latach bezskutecznych, jak się okazało, próbach udowodnienia, że nie mam zadłużenia w banku, bo kredyt spłaciłam w całości, po latach zmagań z windykatorami, którzy stosowali wobec mnie i mojej rodziny metody jak z filmu kryminalnego (zastraszanie, prześladowanie), po dziesiątkach pism bez odpowiedzi - otrzymałam ostateczną decyzję sądu: ZAPŁACIĆ !!! Najgorsze jest to, że nikt nie próbował zapoznać się z moimi argumentami, o wyroku zadecydował błąd formalny w moim sprzeciwie, który próbowałam usunąć, niestety niewłaściwie. Z własnej "winy" więc, mimo kilkuletniej walki o dobre imię i sprawiedliwość, padłam w boju. Czuję głęboką krzywdę, ponieważ wygrali naciągacze, którzy żerują na nieumiejętności, nieświadomości szarych ludzi. Ostatecznie zwątpiłam nie tylko w sądy, ale i w przepisy prawa, które w żadnym wypadku nie chronią zwykłego człowieka.
Wszelkie dyskusje o pieniądzach, konflikty na tym tle budzą u mnie głęboki niesmak. Świat moich wartości jest zupełnie inny, więc mimo poczucia wielkiej krzywdy pewnie przerwę ten horror i zapłacę haracz. Nie mam już siły dalej toczyć boju o sprawiedliwość. Na co mam liczyć wobec braku przyzwoitości ludzi stojących po drugiej stronie ?
Dzisiaj wieczorny różaniec okazał się lekarstwem na moją zranioną duszę (?) i chandrę. Jak radzą sobie ci, którzy zmagają się z różnymi problemami sami, wg ludzkich kryteriów, które przecież są subiektywne, stronnicze, często mylące? Wiara ułatwia życzliwe spojrzenie na drugiego człowieka, mimo wszystko, pozwala utrzymać dystans do siebie, do problemów, zdecydowanie sprzyja skromności, powściągliwości w reakcjach nawet w sytuacjach krzywdy. Ja jeszcze nie jestem zupełnie spokojna, muszę pokonać w sobie uczucie zranionej dumy, urażonej ambicji, może nawet wstydu ? Liczę na to, że jutro będzie dobrze...