Uncategorized
Bez tytułu
dodane 2009-09-07 20:58
Dziś napisał do mnie Andrzej. Jego list dodał mi otuchy, bo był szczery i, mimo prostoty, bardzo ciepły.
Andrzeju, jeśli mnie czytasz - bardzo dziękuję za mądre słowa. Zgadzam się, że prawdziwa miłość przynosi cierpienie, ale zawsze wiązałam je z tragicznymi przypadkami i poświęceniem się kochanej osobie. Do dziś jednak trudno mi zaakceptować miłość deptaną, lekceważoną, wyśmiewaną. W młodości byłam przekonana, że do takich sytuacji nie może dojść. Jak każdy, wierzyłam w szczęśliwą, wierną miłość. Cóż może się przydarzyć, jeśli dwoje ludzi kocha się szczerze i bezwarunkowo ?
Nieczęsto młodzież jest na tyle odpowiedzialna, dojrzała, że dostrzega w ukochanej osobie też ostrzegawcze sygnały - symptomy egoizmu, zaborczości, nawet przemocy. Ja, ale także mój chłopak, należeliśmy do tych mniej roztropnych; byliśmy zaślepieni, zadurzeni po uszy lecz naiwni. I nie było to zauroczenie wizerunkiem partnera. Ja zaakceptowałam jego trudny charakter, konfliktowość szczerze wierząc, że przy mnie nabierze dystansu do problemów, złagodnieje. Przecież był wspaniałym, mądrym, uczciwym człowiekiem. On przystał na moje wady, zwłaszcza mój upór i zasadniczość. (Pewnie było ich więcej, trudno mi o tym pisać.) I obydwoje wierzyliśmy mocno w to, że razem pokonamy wszystkie problemy, że będziemy szczęśliwi.
Czasem wspominając dobre chwile czuję żal. że minęły i jednocześnie motywację, aby trwać i mieć nadzieję.