Zejdź z kanapy!
dodane 2017-05-12 11:36
To zadanie niewykonalne dla tych, którzy kanapy nie mają.
Najpierw był bieg z przeszkodami. Z początku nawet miłym bo trzeba było tylko coś przeskoczyć, a inne ominąć. Potem jednak trzeba się było jeszcze zmieścić. Czasem wystarczyło się schylić, czasem trzeba było paść na czworaki, ale czasem nawet trochę się przeczołgać. Nie patrząc na to, że piach czy błoto. Po kilkunastu latach zziajany dobiegłem do mety. Sił miałem sporo. Rozejrzałem się więc tylko i spytałem: co dalej?
No to zaczęły się podchody. Znaleźć przeciwnika, podejść i zaskoczyć. Tak, żeby chciał podnieść łapki w górę, bo przecież nie po to go podchodziłem, żeby zastrzelić. I tak, żeby nie dać samemu się zaskoczyć. Więc ciągle z napiętą uwagą, ciągle w gotowości, by w razie czego paść, choćby i w błoto, albo i rzucić się do ucieczki. Nie patrząc na to, że pokrzywy czy maliny. I tak przez kolejnych kilkanaście lat.
Trzeci etap? Moim zadaniem stało się ogarniać. Posadzono mnie na malutkim krzesełku przed wielkim monitorem, na którym dzieje się szesnaście rzeczy równocześnie. Trzeba w te procesy ingerować, bo bez tego się nie obejdzie albo, w zależności od tego jaki to proces, puścić go samopas, bo ingerencja wszystko zepsuje. Kark sztywnieje, boli kręgosłup, tyłek swędzi albo ciepną nogi? Nie masz spacerować, tylko ogarniać. I być niewidzialnym, by nie przeszkadzać w sto osiemdziesiątej konferencji na temat skutecznego ogarniania odbywającej się właśnie za twoimi plecami. W wolnych chwilach mogę wejść na drabinę, żeby pomóc remontować mieszkanie albo zabawić się w doręczyciela drogocennych paczek. Wszystko w pośpiechu, żebym choć i zziajany, był na posterunku, by ingerować czy puszczać samopas. Czyli ogarniać. Czas na odpoczynek? W nocy jest łóżko, zazwyczaj krótko zresztą używane. Innych mebli wypoczynkowych nie trzeba, bo i tak nie byłoby kiedy z nich korzystać.
To kontekst sytuacji, w których raz po raz z różnych ambon słyszę powtarzany za Franciszkiem apel, bym zszedł z kanapy. Moja reakcja? Apel do tych wszystkich apelujących: a idźcie wszyscy w buraki.