Koństernacja
dodane 2016-04-27 15:11
Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, siedmioma dolinami o siedmiu morzach już nie wspominając...
... mieszkali sobie krasnoludkowie. Szczęśliwe czasy dawno mieli już za sobą. Ich król Karmar III, z wiekiem stawał się coraz bardziej zgryźliwy i despotyczny. Zwłaszcza odkąd skończył 205 rok życia. "Ja ciem, ja ciem" - powtarzał na każdym kroku nie zważając na fakt, iż jego "chcę" nie ma mocy stwórczej, a jego wizje słabo przystają nawet do bajkowej rzeczywistości. Co wierniejsi królowi poddani krasnoludkowie dwoili się troili, aby spełniać życzenia króla, ale ich wysiłek tylko wzmacniał w nim przekonanie, że kranolodkowie to gnuśne lenie i tylko głośne "ciem" połączone z wyraźnie demonstrowanym niezadowoleniem może ich jeszcze skłonić do pracy. Powtarzał więc owo "ja ciem" na okrągło przekonany, że jest genialnym królem, tylko ma głupich poddanych. Dlatego niechętnie ministrami mianował najlepszych nawet swoich specjalistów, a stanowiska najchętniej oddawał nowoprzybyłym do jego królestwa. Każdy, każdy - jego zdaniem - musiał być mądrzejszy i umiejętniejszy od jego głupich poddanych.
Karmar III jedno jednak potrafił świetnie: stosować zasadę "dziel i rządź". Nigdy nie robił tak, by narażać się całej społeczności. Gdy uwziął się na jednego krasnoludka, innym przezornie okazywał łaskawość. Bunt poddanych nie był mu potrzebny. Nawet nie o to chodziło, ze obawiał się utraty władzy, ale że straciłby dobre mniemanie o sobie. A co cenił sobie nad życie.
Pewnego jednak dnia zdarzyło się coś, czego najbardziej przenikliwi krasnoludkowie przewidzieć nie byli w stanie. Oto krasnoludek Jobrojek odważnie wystąpił przeciwko zastanemu porządkowi rzeczy. "Mam tego dość" - rzucił podczas audiencji i głośno oświadczył, ze oto wybiera się na emigrację. Pozostałe prominentne krasnoludki (bo krasnoludkowy plebs, znacznie bardziej obciążony pracą do audiencji nie był dopuszczany) słuchały tego ze wzburzeniem. O tak, biedny zaszczuty Jobrojek! Tego nie można już znieść!
Czego właściwie? Przecież prominentni krasnoludkowie nie musieli się dwoić i troić, by spełniać oczekiwania króla Karmara. Wręcz przeciwnie! Miały dostatecznie dużo czasu na dłubanie w nosie i inne tego rodzaju przyjemności. O, takiego przywileju nie warto tracić. Ale bunt był, gorzkie słowa padły! Co zrobić?
Nie zastanawiając się długo prominentne krasnoludki zgodnym chórem orzekły, że król jak król, wymagający, ale sprawiedliwy. Wszystkiemu winni są królewscy ministrowie! To oni, łajdacy przebrzydli, zmuszają ich do ciężkiej pracy! To oni ośmielają się nie bronić prominentnych krasnoludków przed królem. I jeszcze bezczelnie donoszą królowi, że ten czy ów krasnoludek, mający przecież ważne sprawy na głowie, nie wypełnił królewskich rozkazów! Jak tak można?! Toż to wyzysk i donosicielstwo!
Królewskim ukazem nastąpiła reorganizacja. Prominentnym krasnoludkom dano więcej czasu na wypełnienie ich ważnych obowiązków. Tak, by nie zabrakło im go na dłubanie w nosie. Zapanowało ogólne zadowolenie. Władcy i poddanych. Niech żyje król! Taki mądry! Taki sprawiedliwy! Decyzję poparły nawet zwykłe krasnoludki. Tak, wszystkiemu winni ministrowie! Król winny być nie może! Jest taki mądry! Taki genialny! Taki piękny!
I tym sposobem wszystko zostało po staremu. No, prawie. Paru krasnoludkom przy okazji reorganizacji przybyło roboty. Ale o co chodzi? Przecież oni się nie poskarżą. Zresztą... Co to kogo obchodzi ile maja pracy? Od tego są. O, nawet można takim robić na złość. Na przykład zostawiać w ich biurach otwarte drzwi do lodówki. Niech spróbują się poskarżyć że marzną!