Pozamiataj!
dodane 2016-02-25 10:40
Był ponury, dżdżysty dzień. Taki, w którym myśli niejednego krążyły wokół sznurka z pętelką zamocowanego gdzieś na gałęzi. Atmosfera w biurowym pomieszczeniu też nie była najlepsza. Jak w taki dzień pracować?
Ponurość przerwało wejście Janopeju.
- Słuchajcie, potrzebuję dostępu do naszych danych o... I tu padła nazwa odpowiedniego zasobu.
- Po co ci? Spytała z wdziękiem Astelamaja.
- No, szef kazał te dane udostępnić pewnemu świetnemu specjaliście. Dzięki jego wiedzy nasza firma ma szansę lepiej się rozwijać.
Specjalista. Ilu już takich mieliśmy?
- A Ty Janopeju, specjalistą nie jesteś? - spytałem z przekąsem.
Janopej się zmieszał. No fakt, w tym co robił był niezły. Wiedział dużo więcej od nas. Odważnie przegryzał się przez tajniki współczesnej wiedzy tajemnej i pewnie w niejednej firmie byłby już uznany jeśli nie za wysokiej klasy specjalistę, to przynajmniej dobrego fachowca.
- Wiesz Xipopo jak jest - odparł.
Wiedziałem. Przecież nie tylko prorocy nie są mile widziani w swojej ojczyźnie. Także ci co wiedzą więcej od Szefa i ośmielają się ze swoją wiedza ujawnić też. Łatwiej pochwalić cudze i wskazać swoim za wzór. A że to cudze zna się na sprawach całkiem średnio tudzież żyje w świecie idei, nie faktów? To dopiero okazuje się po czasie. Póki co wydaje się Szefostwu, że oto przybył Mesjasz. Chora to firma, w której człowiek z ulicy uważany jest za lepszego od tego, który z niezłym skutkiem przepracował tu już dobrych kilka lat. Ale cóż...
- Wiem, straszne nieudaczniki wszyscy jesteśmy. Właściwie powinno się nas pozamiatać i wyrzucić, bo do niczego się nie nadajemy - odparłem. - A te wszystkie sukcesy, które dotąd odnosiliśmy to zasługa Szefa. Tylko że on nie może robić za nas wszystkiego.
- O to, to! - roześmiał się trochę gorzko Janopej.
Poszedł. A ja zastanawiałem się ile człowiek może znieść upokorzeń, gdy pomiata nim panoszący się pyszałek. Jak długo będzie wierzył, że mimo wszystko jest kimś, a kiedy zacznie sobą gardzić albo pogrąży się w cynizmie...