inne
San Francesco di Asisi (dzień dziesiąty)
dodane 2010-08-12 19:39
”Czwarta nad ranem, może sen przyjdzie...”
Nie przyszedł. Część grupy już kilka minut po godzinie 4:00 wstała, by przygotować się do podróży i uszykować śniadanko dla oazy. Gdy zaspokoiliśmy już „pierwszy głód”, żwawo ruszyliśmy w stronę dworca La Giustiniana. Na stacji Termini przesiedliśmy się do następnego pociągu i pojechaliśmy do Asyżu, gdzie poznaliśmy bliżej życie św. Franciszka.
Tego dnia znów ubogacili nas swoją obecnością ks. Zbigniew i ks. Jacek.
Naszym pierwszym przystankiem w Asyżu był kościół Matki Bożej Anielskiej. Zwiedziliśmy tam między innymi ogród, w którym wg tradycji św. Franciszek, by powstrzymać swoje cielesne pokusy, rzucił się w krzak róż. W tym momencie Pan Bóg usunął z nich kolce i aż do tej pory w tym ogrodzie rosną róże bez kolców.
Następnie udaliśmy się do bazyliki św. Franciszka, gdzie znajduje się jego grób. Uczestniczyliśmy tam w Eucharystii.
W bazylice św. Klary widzieliśmy jej ciało, które od śmierci nie uległo rozkładowi. Tam też znajduje się krzyż, z którego Pan Jezus przemówił do św. Franciszka w kościele św. Damiana.
Kolejnym punktem programu był obiad, po którym wróciliśmy do domu. Podróż umilaliśmy sobie grą w „Państwa – miasta” i „Co by było, gdyby...?”.
Asyż okazał się zupełnie inny niż Rzym. Urzekł nas swoim pięknem i prostotą, a ludzie, którym w ciągu całego dnia spotykaliśmy, okazali się bardzo otwarci i życzliwi. Myślimy, że każdy z nas chociaż trochę odpoczął od zgiełku dużego miasta.
PS Kamera jest cała i zdrowa.
PS2 Oaza pozdrawia: Panią J. Sobczak, Tatę Madzi P. i rodziców Moniki.
PS3 Pozdrawiamy też naszych miłych gości (ks. Zbigniewa i ks. Jacka) i życzymy szerokiej drogi (powietrznej) do Polski.
Kasia i Kinga
W drodze powrotnej mieliśmy dość osobliwe spotkanie z żywym Kościołem. Dwaj bracia franciszkanie Angelo i Francesco, którzy jak się okazało są Meksykanami studiującymi w Rzymie weszli w konwersację z niektórymi z nas. W mieszance języków – włoskiego, angielskiego i czasem niemieckiego (próbowali też po hiszpańsku, ale nie było chętnych do rozmowy w tym języku – poza wspomnianymi wyżej braćmi. Zaciekawiło ich kim jesteśmy („Organizejszyn lumen-wita”), a także sama Polska i jej piękna historia. Na koniec dostaliśmy zaproszenie do ich domu zakonnego – z którego raczej nie będzie nam dane skorzystać podczas tych rekolekcji...
x. Dawid