inne
San Giovanni in Laterano (dzień pierwszy)
dodane 2010-08-01 21:38
Dzień pierwszy...dla wielu z uczestników pierwszy dzień we Włoszech i pierwszy dzień naszej „trójki”. Za oknami egzotyczny widok niskiej zabudowy wśród krępych drzew, w dziennym świetle możemy też dostrzec rozsiane po ogrodzie rzeźby świętych, które wczoraj umknęły naszej uwadze. Od rana piękna pogoda i wysoka temperatura sprawiły, że podczas jutrzni wszyscy z prawdziwym entuzjazmem wyśpiewywali słowa Psalmu „Błogosławcie Go śniegi i lody, błogosławcie Go mrozy i chłody.” Ada, Ania O., Dorota, Zuzia i pisząca te słowa Magda przygotowały lekkie śniadanie (a wieczorem z duuużą pomocą drugiej Ani przyrządziły pyszne włoskie spagetti). Myśl przewodnia dnia: Przez chrzest Kościół-Matka zrodził nas do nowego życia – a my staliśmy się świątynią Bożą, tak jak jest nią cały Kościół, brzmiała wyjątkowo mocno gdy, nie bez przygód we włoskim metrze (Janek opowie w domu), znaleźliśmy się we wnętrzu San Giovanni in Laterano (Bazyliki św. Jana na Lateranie), naszego dzisiejszego znaku-świątyni a zarazem kościoła kościołów jak podkreślał ksiądz Dawid. Rzym odurza nas ilością doznań: zabytkowe budowle tuż obok nowoczesnych galerii handlowych, natrętni, acz sympatyczni sprzedawcy barwnych szali przed bazyliką (zachęcają nas do zakupu polskimi zwrotami: „za darmo” i „bardzo ładne”), masy turystów z całego świata, przyjemnie zimna woda z akweduktów. Polskiego akcentu nie brakuje i w samej bazylice, gdzie w jednej z kaplic wisi obraz Signora di Częstochowa. Budowla onieśmiela swoim ogromem i pięknem. Po wstępnym zwiedzaniu wnętrza mamy chwilę wolną przed Mszą Świętą. Pozwalamy sobie zagubić się wśród kolumn, posągów, kultur i języków. Jak wielu ludzi przeszło już tędy przed nami? W jak wielu językach szeptano tu gorliwe modlitwy?
Magda K.