klerix
Roma e grande citta! (dzień zero)
dodane 2010-08-01 21:34
Zaczęliśmy dzień „zero” o godzinie 18.00. Zwarci i gotowi oczekiwaliśmy na start samolotu. Małe problemy przy odprawie (gitara) a potem doświadczenie z kontrolą paszportową, bagażową i osobistą. 19.35 – wreszcie start! Dla większości z nas było to nowe przeżycie. Pierwszy raz w samolocie. Piszący do Was właśnie ks. Dawid, podczas lotu szkolił język włoski ze swoim sąsiadem – Włochem – w ramach czasu teraźniejszego i zdań prostych. Za oknem można było podziwiać piękno stworzenia. Rozległe niziny polskie i niemieckie a potem także wysokie Alpy Niemiec i Włoch – tak piękne i dostojne a jednocześnie małe kopczyki, polukrowane śniegiem – z perspektywy nieba. Na koniec piękny zachód słońca – tam wysoko na 11000 metrów. Z niejednego pasażerskiego serca mogło się wtedy wyrwać uwielbienie za wielkie dzieła Boże: „Zanim narodziły się góry, nim powstał świat i ziemia – od wieku po wiek Ty jesteś Bogiem!” [Ps 95] Szybciej niż było planowane wylądowaliśmy w Rzymie – wielkiej stolicy! Czas dłużył nam się w oczekiwaniu na bagaże. Po kolejnych perturbacjach wyszliśmy w końcu do hali odpraw, gdzie czekał na nas człowiek z napisem: „DOM POLSKY”. Praktycznie bez słów ruszyliśmy za nim do podstawionego autokaru (żeby nie przeżyć tego dnia bez wspólnej modlitwy, po drodze odmówiliśmy koronkę prowadzoną przez Adę) i w ciągu 20 minut znaleźliśmy się w miejscu naszych noclegów. Tutaj krótkie przywitanie oraz wyłożenie panujących w domu zasad i spanie. Niektórzy, pewnie ze zmęczenia, bez kolacji przywitali się ze swoimi poduszkami. A teraz: koniec podróżnego chaosu – czas zacząć święte rekolekcje...