W dzisiejszym czytaniu (Mk 1, 40-45) Jezus uzdrawia trędowatego, lecz ten się nie nawraca.
Litością tknięta córka Izraela Chustą ociera lice Zbawiciela. Jezus ją w zamian wizerunkiem darzy Swej świętej twarzy.
Jak mówił śp. ks. Tischner, na Golgocie stały trzy krzyże: krzyż buntownika, krzyż człowieka, który prosi o przebaczenie, i krzyż Chrystusa, z którego płynie nadzieja. A potem dodawał, iż „każdy z nas ma w swojej duszy te trzy krzyże”. I najważniejsze: „Niesiesz krzyż. Zapytaj z kim go niesiesz? Z łotrem zbuntowanym? Ze złoczyńcą nawróconym? Czy z Jezusem Chrystusem?”.
Biada wam, bo jesteście jak groby niewidoczne, po których ludzie bezwiednie przechodzą. W popularnej psychologii to nazywa się byciem "toksycznym". Takie też jest często nasze obcowanie z bliźnimi i przekłada się na ewangelizowanie. A potem dziwimy się czemu tyle nieczystości wylewa się na Kościół i religię.
Tb Wlg 11,5-17 Rafał zaś rzekł do Tobiasza: „Jak tylko wejdziesz do swego domu, natychmiast oddaj cześć Panu, Bogu twemu, Jemu składając dziękczynienie; potem się zbliżysz do swego ojca i pocałujesz go, i bezzwłocznie posmarujesz jego oczy żółcią z tej ryby, którą masz przed sobą; wiedz bowiem, że od razu otworzą się jego oczy, a ojciec twój ujrzy światło niebieskie i będzie się cieszył z twojego widoku”.
Z płaczem niewiasty załamują ręce, Tkliwie współczują Jezusowej męce. On je pociesza, iż to cierpienie Da im zbawienie.
Trędowaty: "Przez cały czas trwania tej choroby będzie nieczysty. Będzie mieszkał w odosobnieniu. Jego mieszkanie będzie poza obozem"." Pan Jezus: "nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego."
Tak sobie dziś pomyślałem: czym dla mnie jest Wielki Post? I wyszło, że stanięciem w prawdzie - o sobie i drugim człowieku.
Dziś na Mszy miałem taką intuicję na temat lubienia Pana Boga. Wiemy, że mamy Go miłować, kochać ale czy ktoś Go lubi albo chociaż próbuje?
Wiadomo, nie wszyscy Polacy są katolikami, tak jak nie wszyscy katolicy są Polakami. Co to jednak znaczy być jednym i drugim? Czy jesteśmy dumni z faktu bycia katolikami i Polakami?