Rozważania

Ostatnia krowa

dodane 23:45

Z wiekiem człowiek zaczyna doceniać to co miał i robi się bardziej sentymentalny. Mama sprzedała ostatnią krowę (i cielę). Jedna krowa, niby niewiele, a jednak.

Zastanawiam się co teraz zrobi mój tata. Czy będzie miał jakąś motywację, która będzie go ograniczać w niektórych sprawach i dawać chęć do życia? Ma już swoje lata, to fakt, ale jeszcze się trzyma nieźle. Brak krowy, to i po co kosić łąkę? Nieskoszona łąka, hmm... już nie jest tak pięknie zielona przez cały czas, już nie ma w krajobrazie rzędów kóp. Duża "hawira" tuż obok powstaje, zagradza przejazd na pole, ujmuje też urokowi tego pięknego miejsca, już nie ma łąk między domem a górami, jest jeszcze coś, co niedługo zasłoni część panoramy. Już nie zrobi się w tamtym miejscu pamiątkowego zdjęcia.

Góry, ile razy tęsknię do nich? Tak bardzo mi brak tej możliwości wstania, zabrania ze sobą jedzenia, paru ciepłych i przeciwdeszczowych ubrań i wyjścia w góry, ot tak, po prostu, poza sezonem lub w sezonie, w ramach natchnienia uprzedniego dnia, a nawet obecnego dnia. Brak mi brodzenia po kolana w śniegu przez parę miesięcy. Brak mi tego pięknego puszystego białego śniegu. Brak mi wiatru halnego, który swym delikatnym ciepłem rozwiewa włosy i muska policzki.

Myslałam, że moje dzieci przyjadą do dziadków i będą mogły zajrzeć na krowę, na to małe cielę, zobaczyć krowę na żywo i nie krzyczeć do krowy jak niegdyś pewne dzieci jak do jakiegoś zjawiska "muuuu". Myslałam, że moje dzieci będą mogły się cieszyć tą panoramą, tymi pięknymi łąkami, tą przestrzenią i wolnością, chociaż na wakacjach.

Wszystko się zmienia i może dobrze, że wyjechałam? Przecież jak zdecydowałam o studiach, to przewidywałam, że powstaną kolejne domy i gdzieś uleci ten urok z dzieciństwa. Wyjeżdżając, zachowałam w sobie obraz pięknej miejscowości, pięknego domu i pięknych wspomnień.

Biegałam niegdyś do lasu, tam siadałam na polanie na pniach i rozmawiałam z Bogiem. Wychodziłam niegdyś na szczyty mniejsze lub większe, siadałam na skraju, zwieszałam nogi, podziwiałam piękno i rozmawiałam z Bogiem. Tego również mi brak, brak mi zapachu drzew iglastych, tej ciszy, braku ludzi i możliwości rozmawiania z Bogiem podczas biegania, chodzenia czy siedzenia na polanie lub na szczycie. Życie zmieniło okoliczności i miejsce. Brak mi drewnianego kościoła, tego klimatu prawdziwej wiary i podobożności, tych promieni słońca padajacych przez witraże podczas nabożeństw, tego spacerowania wśród łąk do i z kościoła. Brak mi tej atmosfery prawdziwego święta i radości, odpowiedniej powagi, strojności podyktowanej tradycją, w którą ubierał się każdy. Brak krowy, to także brak świeżego, ciepłego mleka z pianką na ustach zamiast wąsów.

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane