Wiara, Rozważania
Mówią na to placebo, czyżby?
dodane 2010-10-01 01:34
W życiu codziennym napotykamy różne trudności. Stres, pośpiech, wpadki, zaległości i wiele innych, to wszystko jednak można umiejscowić na dwóch różnych biegunach. Inaczej bowiem przeżywa się trudności w świetle Boga, a inaczej gdy jesteśmy obciążeni grzechem ciężkim czy też po prostu nie wierzymy w Boga. Dla ateisty wydaje się irracjonalne stwierdzenie, że ktoś odzyskuje radość wewnętrzną, spokój, uśmiech na twarzy po skorzystaniu z sakramentu spowiedzi, czy też z sakramentu Eucharystii. Można by tłumaczyć, iż jest to efekt placebo uzyskany chwilowo, ale jak wytłumaczyć ten wewnętrzny pokój w chwilach załamania psychicznego? Człowiek nie odzyskuje nagle dobrego samopoczucia, a jednak czuje to "coś", co w chwilach mojego zwątpienia nie wiedziałam jak nazwać.W chwili, gdy przestajemy ufać Bogu, wszystko staje się takie ciężkie, przytłaczające, bo przecież trzeba samemu przez to przebrnąć. W chwili, gdy na nowo zaufamy Bogu, nagle jakiś ciężar spada z nas, mimo że niby nic się nie zmieniło. Wszystko to zwykłe ludzkie odczucia, które jednak wykraczają poza świat nazwany przez człowieka.