Od 5 lat piszę bloga, w którym umieszczam wpisy związane z najbardziej intymną sferą życia. Kilkukrotnie chciałam go usunąć, ale ostatnio doszłam do wniosku, że jest on ciekawym narzędziem do obserwacji co najbardziej "rusza" ludzi. O ile w większości przypadków nikt nie zostawiał żadnego komentarza, o tyle są sytuacje, które przyciągają jak lep na muchy.

Od 12 czerwca wisi tam ostatni wpis, w którym poruszyłam temat związków, a raczej wątpliwości "czy to ten jedyny i co dalej". Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu dziewczyny solidaryzują się i opisują swoje własne związki oraz związane z nimi wątpliwości lub zostawiają swoje przemyślenia dotyczące wpisu. Cóż :) poczekam jeszcze trochę z następnym wpisem.

Rok zawodowej styczności z komercjalnym wykorzystaniem internetu wyciągnął ze mnie stare pokłady chęci poszukiwania socjologicznych zjawisk :)  Właściwie to skierował zainteresowanie na powrót na pole internetu. Czasem tylko zastanawiam się, kiedy zacznę kreować siebie jako "nie-siebie".