O miłości w czasie zarazy mówi na vlogu ojciec Szymon Hiżycki OSB. Tu o lękach, jakimi niektórzy próbują nas karmić.
W komentarzach pod czwartkowym tekstem po raz kolejny. Autor o obrazie, dyskutujący o farbach. Albo jak w tym starym powiedzeniu o wskazującym na księżyc i patrzących na palec. Ja o odpowiedzialności, oni o inspektorach i urzędach pracy. Wstęp potraktowany jak zakończenie. Jakaś paranoia. Zastanawiam się jaki jest sens takiego pisania... Czyżby oznaki zanikania felietonu?
W trakcie kolacji włączyłem radio. Trafiłem w środek audycji Piotra Metza o tragicznie zmarłych muzykach (zresztą świetnie ilustrowanej). Wśród wielu graniczących z medialną histerią wypowiedzi jeden głos zdrowego [...]
Żurawie przyleciały. Wrzasku narobiły dziś rano niemiłosiernego. Podobno i borsuk się budzi. Trzeba koniecznie pokręcić się późnym wieczorem nad Lubiechowem. Jeziora jeszcze [...]
Walenty od samego rana. Dzień zakochanych odmieniany przez wszystkie przypadki. Nawet w mediach katolickich. Rozumiem, że skoro już przyszedł ten zwyczaj, to należy go ochrzcić. Ale dlaczego przy okazji tworzyć legendy? Jak w pewnej rozgłosni katolickiej, słyszalnej w moim domu. Oczy przecierałem ze zdumienia, a właściwie uszy, gdym dowiedział się o potajemnych ślubach, udzielanych rzekomo przez [...]
Przed kilku laty Marek Kamiński w „Moich biegunach” napisał, że czasie obydwu wypraw na bieguny nie czuł się tak samotny, jak w centrum Gdańska. Jego wyznanie towarzyszy mi niemalże zawsze podczas wielkich świąt. Co zresztą może wywołać u czytelnika bloga zdziwienie. Jak to? Przecież kościół wypełniony po brzegi ludźmi. Tyle blasku, radości, śpiew kolęd. Tylu przystępujących do sakramentu [...]
Wieczorną porą wracał myśliwy z zakupów do domu. Za którymś zakrętem dojrzał w światłach reflektorów małego pieska. Skulony, wygłodniały, zagubiony między lasem a polem, siedział na poboczu ratlerek. Więc ulitował się nad nim, wsadził do samochodu i zawiózł do domu. Tu umieścił go w psiarni, dokarmiał, a nawet czasem zabierał pod dach, sprawiając uciechę dzieciakom. Z czasem ładował go z innymi [...]
Wyszło jak zwykle, czyli inaczej niż było zaplanowane. Czyli miałem rozdzielić młodzieży pracę przy kościele, jechać do dentysty a potem usiąść i coś napisać. Wkrótce okazało się, że dyski do papieru ściernego się popsuły, znów zabrakło żelu do zdejmowania farby olejnej, spod kilku powłok malatury wyłoniły się dziury wygryzione przez korniki. Próba wyczyszczenia tych miejsc przyniosła żałosne [...]