Cisza. Wodzimy wzrokiem po coraz bardziej oddalających się Gorcach i milczymy. Bo cóż powiedzieć...
Dzieciaki rozwijają sie w tempie zastraszającym. Dziś wyprzedziły mnie w przygotowaniu do wyjazdu o jakieś 15 minut. Nawet kawy nie zdążyłem wypić. Gdzie dziś dotarliśmy - łatwo domyśleć się z dołączonego do wczorajszej notki zdjęcia. Chociaż była to podróż z przygodami. Niewiele brakowało, a byśmy podzielili los Kubicy. Na szczęście hamulce wysiadły jeszcze podczas podjazdu pod Snozkę. Potem [...]
Prosił mnie kiedyś Gibon, żebym zaczął pisać o naszych górskich szlakach. Mnie jednak ciekawi coś innego. Dalszy ciąg. Czyli dokąd zaszli nasi podopieczni, domownicy, bywalcy. Obojętnie jak ich nazwać, bo przecież nie każdy czuł się jednym z wyżej wymienionych. Już mi się nawet widzi tytuł publikacji. "Z Gorca na…" Albo "Z Zasadnego [...]
Jak urodzić kolejnego zasadniaka? To oczywiste. W pierwszym dniu zabrać go na Gorc, dać mu w kość, wycisnąć co się da i pozwolić mu wyszaleć się na śniegu. A jeśli tego śniegu nie ma, a raczej jest, ale w stanie płynnym, niech bierze ze sobą worek ze słomą i taszczy go na Palacową Polancynę. Boć tam śnieg jest [...]
Miała być Budzowa i narty po raz wtóry. Ale zawiało, zalało i narty się rozmyły. Wyszła Szczawnica. Też zresztą w deszczu. Ale po kie licho nowicjusze jadą do Szczawnicy. Powód jest prosty. By przekonać się, że tam, podobnie zresztą jak na Krupówki w Zakopanem, nie ma po co jechać. Godzina piętnaście na zakupy i rozejrzenie się po kurorcie to stanowczo za dużo. A mogłem im przedtem tłumaczyć tę [...]
A konkretnie na Trzech Koronach. Zaczęło się niezbyt przyjemnie. Od poślizgu Michała na lodzie. Wyglądało groźnie. Na szczęście tylko wyglądało, chociaż chłopak wpadł w panikę. Potem takich poślizgów było więcej. Zdarzyło się to razy trzy również niżej podpisanemu. Ale co to za piękno, jeśli nie trzeba za nie płacić ceny. Gdy ktoś jest hojny w płaceniu ono odwdzięcza się stokrotnie. Tak było [...]
O wyjeździe nie będę się rozpisywał. Łatwo domyśleć się, jak to wyglądało. W każdym razie, jak w zaleceniu gościa-domownika, było podziękowanie Panu Bogu i prośba o powrót. Zatem Mosiądz może być spokojny. A potem ten długo odwlekany moment... Potrójny sygnał klaksonu, światła awaryjne i wyciągnięte w pożegnaniu ręce. Zabrakło tylko tradycyjnego "Pan jest Pasterzem moim". Ale i na to przyjdzie [...]
Miała być fotogaleria. Zabrakło kabla do zgrywania z aparatów. Trochę szkoda. Bo chciałem pokazać nowicjuszy na stoku. Musi zatem wystarczyć kilka [...]