Dzień III
Dzień III cz 10 -Gość w dom, Bóg w dom
dodane 2009-08-14 13:00
Gość w dom, Bóg w dom
-Ola! -zawołała para. Wyglądają na około sześćdziesiąt lat.
-Ola -odpowiadamy jednocześnie.
-(...)(..?) -pyta kobieta, podczas gdy jej małżonek zaczął dobierać się do „comida de los hospitaleros”
-Polonia. Start Oviedo.-odpowiedział ksiądz Bogdan i zagryzł kabanosem.
-Hm.. Oviedo. (...)(...)(..?) -pyta ponownie podczas, gdy gospodarz sieka jakąś zieleninę. Niestety możemy tylko rozłożyć ręce i odpowiedzieć:
-No comprendo. -odpowiedział ks Bogdan.
-(...)(..?) -zapytała ponownie.
-No comprendo. -powtórzył ksiądz, podczas gdy pan domu zaczął smażyć na patelni posiekane kawałki warzyw.
Niestety z powodu bariery językowej nasza dyskusja się skończyła. Gospodyni uśmiechnęła się i rozłożyła ręce. Chwilę potem zaczęła nakrywać do stołu. Gdy z ciężkim sercem rozdzieliliśmy między sobą ostatni kawałek kabanosa, hiszpanie zabrali się do swojego posiłku. Trochę dziwne by sałatkę zagryzać warzywami. Jednak jeszcze bardziej nieprawdopodobna była ich gościnność. Wyobraź sobie, że twoja kuchnia jest ogólnodostępna. Wchodzą do niej zupełnie nieznani Ci ludzie, widzą co jesz, jak jesz i używają twoich naczyń. Ktoś może powiedzieć, że to męczące lub naiwne -jednak Oni wyglądali na szczęśliwych.