nie rozumiem
dodane 2016-05-14 10:13
13 maja, piątek.. kiedyś uczono mnie, że to dzień najbardziej pechowy i trzeba uważać.. choć i tak nie ma co, bo pech dopadnie zza winkla nim się obejrzę..
13 maja.. w Kościele obchodzony mniej lub bardziej uroczyście Dzień Fatimski.. w objawienia wierzyć można, nie trzeba.. ale ciepłe wspominanie Maryi, troskliwej Matki, zawsze jest jakoś miłe..
13 maja.. dzień zamachu na JPII.. i tego nie rozumiem. Wspominany uparcie. Jan Paweł II, dawno już w niebie, szczęśliwy jak tylko można najbardziej.. a my ciągle rozwodzimy się jak to kiedyś ktoś w niego strzelał..
Rozumiem, jest radość, że Dobry Bóg, przez ręce Maryi to życie mu wtedy uratował. Ale on już i tak nie żyje. tzn Żyje. bardziej. pełnią Tego, który nazywa się Życiem, ale nie żyje tu.
No to po co? Dlaczego?
Bo nasz? Bo papież? Bo przeżył?
Bo cokolwiek dotyczy Jana Pawła II musimy celebrować?
Nie wiem.. nerwi mnie to.. nie lepiej zamiast się roztkliwiać, badać, kontemplować ten zamach.. wziąć do łapki Różaniec (bo przecież o to prosiła Maryja w Fatimie tego 13 maja), poprosić Jana Pawła o wstawiennictwo w sprawach ważnych.. i mniej ważnych.. i żyć swoim życiem, swoim, najlepiej jak tylko można, a nie roztrząsać, że "przecież mógł/miał zginąć, a nie zginął"? Czy to naprawdę ważne, jak Pan Bóg tego dokonał? Sprawił cud, chwała Mu za to. Jeden z nieprzeliczonych miliardów cudów. Tylko bardziej widoczny.
chyba nie lubię populizmu...