parafialnie
dodane 2015-01-10 17:44
Jestem zwolennikiem teorii, że po to Pan Bóg daje określoną parafię, by nas w niej zbawić. By ona była domem i matką. By w niej uczyć się kochać.
Nie ukrywam, że moja obecna.. no łatwa nie jest..
pomijając urodę.. - szary bunkier, "white power" na tabernakulum i ogólnie z piękną harmonią i planem krzyża niewiele mająca wspólnego..
nie umiem się przyzwyczaić do psalmów responsoryjnych mających tylko część zwrotek, lub kumulację kilku w jednej..
nie przepadam za paniami, które całą Modlitwę Eucharystyczną mówią szeptem, ze szczególnym uwzględnieniem słów Konsekracji
nie potrafię przyjąć kazań, które z najradośniejszych, najcudowniejszych czytań potrafią wyciągnąć jedno zdanie, by pokazać jak bardzo jest źle..
ciągle mi trudno z śródmszalnym rytuałem wędrówki ludów wokół ołtarza, w czasie których trzeba się przywitać, porozmawiać i skupić na falowym dygnięciu w wyznaczonej przestrzeni prezbiterialnej (ciągle się zastanawiam czy jest tam narysowany kwadrat z podpisem "to tu"), kompletnie pomijając fakt, że dokonuje się ofiarowanie darów i ciąg dalszy Mszy..
i jakoś ciągle boli, że najpiękniej w prezbiterium zachowują się ministranci.. (co do nich, to jeszcze nigdzie nie spotkałam takiej celebracji!)
ale z kochaniem i akceptowaniem słabości rodziny i wszystkich innych też nie idzie mi dobrze, więc wiem, że problem jest we mnie..
i że to łaska dobrego Boga, że pozwolił mi się tu zadomowić na tak długo..
ale nie po to piszę, żeby się użalać..
jakiś czas temu, kiedy poziom miłości doszedł mi do punktu "albo on albo ja!", kiedy byłam skłonna zasuwać pod górkę do parafii sąsiedniej, tak otwartej i życzliwej.. w której świecki i czytać może, i psalm responsoryjny zaśpiewać, i dary przynieść i w ogóle poczuć się ważny.. w której kazania świadczą o tym, że chłopcy naprawdę spotkali Zmartwychwstałego i chcą się Nim podzielić i ku Niemu poprowadzić.. w której zawsze jest z kim "zrobić misia", bo ludzie ze wspólnoty, o której spokojnie można powiedzieć "zobaczcie jak oni się miłują", zawsze są skłonni okazać życzliwość..
..dobry Bóg przypomniał, że po coś mi jednak tę moją parafię dał..
nie mam w sobie dość odwagi, by podejść porozmawiać o tym co boli.. nawet klerycy od lat znajomi są już bardzo dokładnie ustawieni, by słów krytyki (a przecież życzliwej i pełnej miłości) nie przyjmować, a co dopiero ci z jakimś stażem..
więc zaczęłam się modlić..
tak po prostu. codziennie.
Jest w modlitwie za kogoś coś nieprawdopodobnego.. Pan Bóg zaczyna działać niemal od razu.. i im dalej w las tym bardziej..
zmieniły się te moje kapłańskie boroczki? nie..choć Pan Bóg działa.. podobnie jak sanktuarium nie stało się nagle gotycką katedrą..
ale zmienia się bejot.. gdzieś tam w środku..
i kiedy ów przepełniony nadzieją wsteczną kaznodzieja zaczyna głosić, słucham.. i coraz częściej słyszę coś do siebie..
i kiedy uroczystość urodzinowa proboszcza pompą przewyższa (znacznie!) większość uroczystości liturgicznych.. a fanfary orkiestry nadętej ważniejsze są od przepisów liturgicznych.. (swoją drogą.. było coś pięknego w tych fanfarach w czasie Podniesienia.. tak mi się skojarzyło jak Ojciec który unosi Dziecko z dumą w geście, wyrażającą "to mój syn!" - biorąc pod uwagę okres Bożego Narodzenia... no, zagrało! mimo wszystko..)
i kiedy zrobienie porządnego przyklęku przez kapłana przed tabernakulum jest rzadkością..
i kiedy...
to wszystko jakoś przestaje mieć znaczenie.. bo to dom, rodzina.. a rodzinę się kocha, po prostu dlatego, że jest..
a ostatnio.. Pan Bóg jakby wynagradzał..
bo coraz częściej wpadam na ks. Tomka Jaklewicza - mistrza i miłość moją wielką
i Adam jakoś częściej bywa..
i ostatnio ksiądz wygłosił kazanie dokładnie na temat, co do którego mój KD powiedział "pochyl się nad tym.."
i.. co najważniejsze.. (i dlaczego de facto powstała ta notka)
SZOPKA!
nie wiem kto jest pomysłodawcą.. ale mogę mu buty czyścić..
napis terezjańsko-roratni głosi "Solo Dios basta"
przestrzeń ograniczają choinki, niewystrojone..
na środku leży pieluszka (no dobra, pas białego materiału.. ale uparcie kojarzy mi się z pieluszką)
na niej żłóbek, z Dzieciątkiem obok którego z jednej Maryja, z drugiej Józef.
i już.
Ubóstwo. Nie odwzorowanie ubóstwa przez wielość znaków. Ubóstwo. Bóg sam wystarcza.
Rewelacja!
tylko tego aniołka z (forgive me) pedalskim głosem mówiącego "Bóg zapłać", gdy mu się coś wrzuci i śpiewającego kolędy.. do którego kochani parafianie czują jakieś masochistyczne przyciąganie i ustawiają się w kolejce, by śpiewał jak najdłużej.. bym stamtąd wywaliła..
ale cóż.. do Janowego "wydoskonalenia się w miłości" jeszcze mi daleko...
w każdym razie.. ta parafia to wielki Boży dla bejotka dar.. i Jemu z całego serca chwała i cześć i uwielbienie!
I Bogu na chwałę: Piosenka - w stu procentach sprawdza się też w tej parafii