flying objects, czyli o życiu i świętości..
dodane 2014-08-19 09:17
W którymś z ostatnich Gościów był artykuł T.Rożka o robaczkach świętojańskich (jest TU).
Tak myślę, że to trochę jak ze świętością.. taki robaczek żyje krótko.. w ciągu dnia "nabiera światła", a później.. leci przez mrok (czasem tylko pełza w zaroślach), widzi jak przez mgłę.. ale emituje światło.. sam go nie widzi, bo ma je (z przeproszeniem) w odwłoku.. ale wydziela je.. by powstało życie..
i rozświetla innym mrok dając nieco radości i nadziei..
a czasem człowiek podobny jest do szybowca.. sam z siebie nie ma mocy by wznieść się ku niebu.. ale może zarzucić linę by ktoś mu pomógł.. a czasem.. czasem może po prostu dać sobie tę linkę przyczepić.. i dać się pociągnąć..
i potem.. kiedy już złapie wiatr w skrzydła.. polecieć.. ciesząc się wolnością.. radością nieba..
myślę, że nie od każdego można wymagać, by się wzniósł.. czasem trzeba poszukać, czy gdzieś tam przy kołach nie ma jakiejś zwiniętej w braku nadziei liny.. a czasem zamocować własną, mocną.. bo może koła już się zapadły.. może coś innego wiąże..
szczęśliwi ci, którym ktoś pozwolił zakosztować nieba..
błogosławieni, którzy wznoszą ku niemu innych.