o Duchu Świętym
dodane 2013-05-25 22:45
taka scenka:
W czasie sprawowania Mszy Świętej w mojej wspólnocie ksiądz prowadzący nagle się zawiesił, spojrzał po nas bezradnie, więc cicho mówię "Znak Pokoju" - a, Znak Pokoju.. - tu uśmiechnął się, po czym z rozbrajającą prostotą dodał - Duch Święty na chwilę przestał działać...
Byłaby to może luźna opowiastka gdyby nie osoba tego kapłana.. w otoczeniu mówi się o nim, że "świeci".. Duchem Świętym rzecz jasna.. człowiek, który modli się 24/h a jak akurat ma chwilę przerwy to błogosławi.. tylko nie wiem czy on kiedykolwiek ma chwile przerwy.. ale błogosławi też ciągle i zawsze :)
Pomyślałam wtedy.. jak bardzo jest on uzależniony od Ducha Świętego.. jak bardzo bez Niego pozostaje bezradny.. i wtedy pomyślałam jak bardzo my wszyscy jesteśmy od Niego uzależnieni.. bez Niego nic dobrego.. bez Niego Eucharystii by nie było.. spowiedzi.. innych sakramentów.. ale bez Jego czynnej Obecności nie ma w ogóle szans na nic dobrego w życiu.. gdzie jest Dobro tam On już działa.. gdzie On jest, jest dobrze...
Pomyślałam, że może naprawdę Duch Boży na chwilkę się odsunął.. właśnie by pozwolić doświadczyć tej bezradności bez Niego.. tego zagubienia.. by bardziej dobitnie, bo w świadectwie tego kapłana.. pokazać jak bardzo jest niezbędny..
i druga scenka:
wraca bejot w niedzielę Zesłania Ducha Świętego z Mszy do domu.. nagle nad głową otwiera się okno przydrożnej kamienicy:
- daj ognia!
- nie mam... nie palę..
idę dalej.. a w głowie kołacze myśl: "bejot.. Zesłanie Ducha Świętego.. w nocy byłaś na czuwaniu.. teraz wracasz prosto z Mszy.. i mówisz, że Ognia nie masz? no co jest...?" wtedy na ratunek przyszedł mi św. Piotr z Janem.. i dodałam półgłosem: "ale co mam to ci daję.. niech cię błogosławi Bóg wszechmogący, Ojciec, Syn i Duch Św.." po czym uspokojona poszłam dalej ;)