w gąszczu codzienności
14
dodane 2008-10-05 11:17
Dwa tygodnie. Ale jaja :D
Jestem tak samo niespakowana jak dwa miesiące temu. Za to jestem chyba bardziej spakowana psychicznie. Uwierzyłam, że jadę, zrobiłam plan [no, mniej więcej] każdego pozostałego dnia i jakoś to idzie. Najśmieszniejsze jest to, że tyle spraw, tyle biegania, tyle planowania, tyle ...... tylko po to, żeby zamienić jedną codzienność na drugą.
Dowiedziałam się w piątek, że jeden mój kolega będzie tatusiem. Problem w tym, że wpadł z jakąś koleżanką w pracy, która nie dość, że mężatka, to jeszcze z dzieckiem siedmioletnim i przed rozwodem. Lub w trakcie. No to sobie chłopak skomplikował życie kompletnie. Co się nie wydarzy, czego nie postanowią, i tak ma przerypane. To są dopiero zmiany życiowe, a nie jakiś tam mój wyjazd...
A ja się cieszę jak głupia, że jadę. I jednocześnie żal mi nieco ;) I jeszcze się chwilami stresuję - głównie tymi wszystkimi sprawami i pakowaniem, ale też tym, co będzie na miejscu. Śniło mi się, że gotowałam obiad i połowy dań zapomniałam przygotować. A francuski twarożek zamiast na słodko zrobiłam pikantny :D Kuchnia to będzie jazda :D
Ech, życie jest fascynujące :D