przez piaski pustyni, w gąszczu codzienności
25
dodane 2008-09-24 08:46
Wczoraj wieczorem - no dobra, w nocy - ja próbowałam zająć się kompletą, a kocina próbowała udeptać mnie na śmierć. I wtedy właśnie uświadomiłam sobie, że naprawdę wyjeżdżam. Nie kiedyś tam, w bezpiecznej, nieokreślonej i dalekiej przyszłości, ale już teraz zaraz. Bo dla mnie nawet "za miesiąc" brzmiało ogólnie i właściwie nic nie znaczyło. Ale już nie za miesiąc. Już za tyle dni, że każdy trzeba dokładnie zaplanować, bo inaczej po prostu nie zdążę. Że można je policzyć. Że to naprawdę jest już za chwilę.
Boję się.
Chciałabym móc napisać Joannie, że jednak nie teraz, że może w grudniu czy styczniu. I jednocześnie chciałabym już tam być.
Może jak wreszcie skończymy u dziadka, to spojrzę trochę inaczej, bo na razie każdy dzień kojarzy mi się wyłącznie z farbą, ścierką i miską z wodą. Brudną co chwilę. A skończymy może dziś. Choć tak kończymy i kończymy i już w żadne końce nie wierzę.
W każdym razie jest już pomalowane, teraz ustawiamy meble i wszystkie je gruntownie czyścimy. Robi się naprawdę fajnie - tylko trochę głupio, że tyle pracy a nie my będziemy się cieszyć jej efektami. Chciałoby się teraz tam pomieszkać...
Bartek - ten co mnie odwozi - przyjechał na dwa tygodnie z Irlandii i wczoraj wpadł do dziadka nam pomóc. Bez entuzjazmu raczej, bo już nie było co malować, a kto by chciał ze ścierką latać. Miał więc zaraz wychodzić. Siedział do wieczora i na dzisiaj też się zapowiedział :D A odjeżdżając oświadczył, że po prostu świetnie się bawił. I że mam rewelacyjną rodzinę.
Wiem :) Tak naprawdę my też się świetnie bawimy. Spędzamy ze sobą kolejny miesiąc - nawet po kilkanaście godzin właściwie dzień w dzień. I fajnie jest :D Nieporozumienia zaczynają się koło pierwszej czy drugiej w nocy, jak już wszyscy mamy dość, jesteśmy zmęczeni, źli i kompletnie zniechęceni. A końca nie widać. Ale następnego dnia znów wszystko super.
Odkryłam, że mam takiego brata dzięki sytuacji z dziadkiem. Dzięki temu nieszczęsnemu porządkowaniu i malowaniu odkrywam to coraz bardziej. A wczoraj w nocy odkryłam, że jadę.
I tęsknoty za bratem w umowie nie było...