przez piaski pustyni
gruntownie
dodane 2008-09-22 09:24
No to byłam na rekolekcjach. I wcale a wcale nie miałam wyrzutów sumienia, że tam jestem ;) Tylko teraz lecę malować przedpokój :D
Potrzebowałam ich w tym kołowrocie. Potrzebowałam, a jednocześnie wiedziałam, że to raczej będzie spotkanie towarzyskie a nie rekolekcje. Myliłam się :D Okazuje się, że niektórzy to nawet trzy dni deszczu potrafią wymodlić, bylebyśmy tylko siedzieli na miejscu i się uduchawiali ;)
Podobały mi się - szczególnie początek. Po prostu wiedziałam, o czym się do mnie mówi. I nawet jeśli "wierzch" nie był mój, to rozumiałam to, co pod spodem. Było o tym, co znam.
Rekolekcje, które nic nie przewróciły. Żadnych rewolucji, żadnych wstrząsów. Żadnych odkryć czy przeżyć, których nie można zgubić - a potem i tak się gubi. Żadnych przemyśleń nawet. Może nieco wspomnień, ale to bez znaczenia.
Poczułam po prostu grunt pod nogami.
Zrozumiałam, że bez żadnego wydziwiania, kombinowania, ulepszania, rewolucjonizowania, wiecznego nabierania sił i czego tam jeszcze mogę teraz mocno stanąć dokładnie w tym miejscu, gdzie stoję. Stanąć pewnie na dwóch nogach, wyprostować się i spokojnie rozejrzeć się wokół. Tu i teraz. A potem wziąć się za to wszystko, co mnie czeka w tym ostatnim miesiącu. Bo, kurcze blade, mam grunt pod nogami!