w gąszczu codzienności
Raport z frontu
dodane 2008-09-17 11:33
Bardzo Wam wszystkim dziękuję, chciałabym napisać, że mi nieco lepiej, ale jak już coś, to bardzo małe nieco ;)
Wczoraj u dziadka skończyliśmy po trzeciej w nocy. To znaczy brat skończył malowanie pierwszego pokoju, a my z Dianą zmywanie ścian w drugim. Szaf to dawno nikt nie odsuwał, więc miałyśmy mały koszmar. Inna sprawa, że zarysowaliśmy parkiet, bo nie chciało nam się z nich wyciągać tych nieszczęsnych książek. Nawet nie ma gdzie ich włożyć :D Ale zanim wsuniemy owe szafy, trzeba to będzie zrobić niestety. Nie wiem jak, gdzie i kiedy...
Na dziś byłam poumawiana, wszystko odwołuję. Jutro idę do lekarza, a Diana ma szkolenie w Warszawie, więc będzie wesoło :D A od piątku mnie nie ma w ogóle. Do tej pory się bardzo cieszyłam, teraz będę miała wyrzuty sumienia. No i chyba cały weekend prześpię :D
W mieszkaniu nie schnie, bo ten nieszczęsny kaloryfer przestał grzać. Już nie wiem, co z nim zrobić... Założyli nowe odpowietrzniki to teraz raz, że sika wodą, a dwa, że nie grzeje. A wczoraj to grzanie było jedyną nadzieją...
Oprócz wspomnianego obrazka najbardziej zalało mi Pismo Święte. Można je wyciskać ;) Zawsze na nie trafi - raz pływało w Chorwacji, kiedy w czasie burzy mieliśmy w namiocie wody po kolana [serio!], potem kot przewrócił wazon z kwiatami i znów je solidnie podtopiło. I jeszcze wczoraj :D Jotka twierdzi, że zamiast w spodnie powinnam je opakować w sztormiak :D
No i byli sąsiedzi. Niby na razie te zacieki są bardzo małe, ale twierdzą, że trzeba pomalować oba pokoje. Ja mam dość malowania!!!!!!!!!!! Ja już nie dam rady pomalować nic więcej!!! No i kiedy niby mam to robić? Został miesiąc, a mi spraw przybywa zamiast ubywać :(
To malowanie mnie dobiło. Całkiem. Jedyna nadzieja, że z czasem nieco odpuszczą, bo jak nie, to ja już nie wiem...
Dzwoniłam do znajomego księdza pytać o to bierzmowanie. Powiedział, że na 99% będzie wpisane w parafii, w której byłam bierzmowana. Mam nadzieję, bo przecież nikt mnie tam nie zna; tak dawno się wyprowadziłam... No i w ogóle nie jest zdziwiony tym, co się dzieje. Mówi, że będzie gorzej :D
Chyba siądę i poczekam ;)