w gąszczu codzienności
Pakowanie czas zacząć
dodane 2008-09-06 18:58
Ponieważ auto jest w Dębicy [a dojechało tam na lawecie, niestety], wzięłam się za porządki u siebie. Na pierwszy ogień poszło biurko. Najpierw wywaliłam szufladę śpiewników - wszystkie nazbierane z przeróżnych wyjazdów, obozów, rajdów, rekolekcji i tym podobnych. Zostały te konkretniejsze. Potem było gorzej - szuflada korespondencji. Ależ sobie poczytałam :D Najwięcej miejsca zajmowały listy z Norwegii [oj, działo się wtedy działo, korespondencja chodziła w obie strony codziennie :D] i... nie no, nie napiszę, bo zaraz mi się dostanie. W każdym razie wszystko poszło do kosza, ale smutno mi trochę. A jak wrócę? To co ja wnukom będę pokazywać? :D Zostawiłam wprawdzie świadectwa, ale nie sądzę, żeby to interesowało jakiekolwiek wnuki. Jeszcze jakby pały były czy coś, a tak... A miałam nie palić za sobą mostów, no :D
W każdym razie nie jest źle. Biurko właściwie puste, reszta może zostać, bo się jeszcze przyda. W sumie wydaje mi się, że teraz już będzie z górki. Ale biorąc pod uwagę, że u dziadka tak nam się wydawało co chwilę, powstrzymam się od zbytniej radości ;)
Tym bardziej, że na porządkach się głupie sprawy przedwyjazdowe nie kończą. I chyba w tym problem ;)