w gąszczu codzienności
O rety o rety o rety!
dodane 2008-08-28 21:02
Dziś najpierw było o tym, że jak wrócę za trzy lata to trudno mi będzie znaleźć "mężczyznę". Potem o wszystkich późnych historiach miłosnych w rodzinie i wśród znajomych. Potem o tym, że jak mam się zakochiwać tam, to w braciach przed święceniami a nie po [jak to dobrze, że większość nie planuje święceń - o ślubach nic nie było ;) ]. A całkiem potem o jednej siostrze, jednym księdzu i jednym dziecku.
Już się zaczęłam nastawiać buntowniczo, kiedy padło to jedno zdanie. No, dwa: "Ja Cię do niczego nie zniechęcam. Uważam, że jest to jeden z lepszych pomysłów."
O rety o rety o rety!
Wiem, że wcale nie będzie z górki od tego momentu. Prawdopodobnie będzie jak zawsze. Ale jeśli to, co usłyszałam, jest chociaż w części prawdą [a tak mi się wydaje], to znaczy, że z górki będzie mamie. Chyba najgorsze ma już za sobą :)
Czegoś takiego nie spodziewałam się w największych przypływach optymizmu. A optymizm wilczy jest nieustraszony. Najwyraźniej Pan Bóg ma smykałkę do argumentów :D Dzięki!!!
Oczywiście, mama cały czas wolałaby, żebym została. Ale wygląda na to, że mój wyjazd nie jest już największą tragedią na świecie i że może jednak nie pakuję się w największe możliwe idioctwo.
Jak znam życie, to teraz ja zmienię zdanie :D