w gąszczu codzienności
wilk potrafi
dodane 2008-07-21 22:48
Postanowiłam uszyć oprawkę na Pismo Święte. Tulipany były świetne zaiste, ale szybko się przecierały, a przecież nie będę jechać z zapasowym rulonem papieru pakunkowego ;)
Spięłam się więc w sobie i zabrałam do dzieła. Trzeba tu zaznaczyć, że szyć nie znoszę. W podstawówce kazali mi uszyć rękawicę kuchenną i poszewkę na jaśka i jedyne, co pamiętam, to że maszyna mi co chwilę plątała nici, a rękawicę dostała w prezencie babcia. Pewnie bardzo oryginalnie ;)
W każdym razie obmyśliłam plan. W planach jestem bezkonkurencyjna, ale ten miał jedną wadę. Wymagał użycia maszyny, której nie posiadam, a nawet jakbym posiadała, to bym się do niej nie zbliżyła. No ale miałam nadzieję, że uda się to jakoś sprytnie obejść. Z niechęcią wielką przygotowałam igłę, nici, garść szpilek i stare sztruksy. Sztruksy akurat z chęcią, bo bardzo je lubiłam, a nie dość, że się przetarły, to jeszcze z nich wyrosłam. No ale wiedziałam, że się jeszcze do czegoś przydadzą! I co? Po kwadransie okładka była gotowa, a pudełka z nićmi nawet nie otwarłam. Szycie bez igły i nici to ja rozumiem! :D
Kurcze, ja to jestem sprytna, jak już nie mam wyjścia ;)
Z jednej nogawki wychodzą dwie okładki [przód się raczej nie nadaje ;) ], a że mam jeszcze w zanadrzu dwie pary, to chyba założę zakład usługowy. Ciekawe, czy Pallotinum chciałoby współpracować :D