wilcze wędrowanie
I stał się cud!
dodane 2008-07-03 15:43
A dotyczy on mojego francuskiego. Wiadomo jak było - były miesiące, kiedy nie robiłam nic, były takie, kiedy ograniczałam się do niezbędnego minimum, ale znalazłyby się i takie, kiedy siedziałam nad francuskim całymi dniami prawie. No, chyba dwa, ale jak widać zawsze coś :D
I oto pierwszy raz we Francji nie miałam doła językowego. Nie musiałam gorączkowo szukać jakiejś Polki, żeby przetłumaczyła mi najprostsze zdanie, nie miałam problemu ze zrozumieniem, czego się ode mnie oczekuje, ale również z powiedzeniem, czego ja potrzebuję. Po prostu rozmawiałam z kim chciałam i o właściwie o czym chciałam - w granicach rozsądku oczywiście. To jest zupełnie inna jakość ;) Co więcej, kazania przestały być czasem odsypiania zaległości, bo - w zależności od osoby, która je mówiła - rozumiałam albo sporą część, albo i każde zdanie. To też zupełnie inna jakość ;)
A najśmieszniej było, jak na wyrazy zdumienia oświadczyłam, że uczyłam się na "Domku na prerii" :D Dziś też sobie włączyłam i oto okazuje się, że rozumiem zdecydowanie więcej niż przed wyjazdem. Dobrze wiedzieć, że nie był to czas zmarnowany również ze względu na język :)
Co więcej, okazało się, że moja nauka przyniosła efekty podobne do spędzenia prawie roku we Francji, a w tym kilku miesięcy kursów. Kurcze, ja w życiu nie miałam talentów językowych. Duch Święty jak nic!
Już wierzę, że naprawdę nauczę się tego języka. I jestem spokojna, bo najgorsze za mną. Najgorsze, czyli czas do osiągnięcia względnej samodzielności. Oczywiście, jak ktoś mówi szybko i do tego w ogóle nie wiem, na jaki temat, to nie kumam nic a nic, ale i na to przyjdzie czas. Na razie cieszę się jak głupia, bo efekty przeszły wszelkie moje oczekiwania.
Co więcej, okazało się ostatnio, że angielskiego mimo wszystko nie zapomniałam, a i z niemieckim nie jest najgorzej, pod warunkiem, że to nie ja mam mówić ;) Teraz to nic, tylko podbijać świat :D
A tak na poważnie, to ja naprawdę nie mam talentów językowych. Owszem, mam różne inne, ale językowych nie. Dlatego o Duchu Świętym pisałam bardzo bardzo serio.