wilcze wędrowanie
Przedwyjazdowo
dodane 2008-04-30 14:58
Przeprowadziłam dwie rozmowy telefoniczne po francusku, nic nie rozumiałam, ale chyba odpowiadałam z sensem ["d'accord" jest po prostu na ogół z sensem ;) ], bo Marie Natalie nawijała niczym nie zrażona. No ale przyjmijmy, że jestem zapowiedziana, umówiona i oczekiwana. Tyle że wtorkowy obiad będę jadła z francuskim prymasem :D
Za chwilę jadę w góry, na te cztery dni spakowałam [a raczej spakował mi się] pełen plecak 85-litrowy i zaczynam się obawiać pewnej klęski. Mianowicie do Francji lecę tylko z bagażem podręcznym, bo tanie linie są tanie, ale dopóki się komuś nie zamarzy bagaż rejestrowany i ubezpieczenie ;) Najwyżej będziemy uprawiać upakowywanie wszystkiego po kieszeniach. Kolega tak woził konserwy [próbował też w butach ;) ], to ja mogę książki, kanapki i spódnicę, nie?