w gąszczu codzienności
elektryka pisankowa
dodane 2008-03-14 10:07
Nie będzie ani po pięć, ani nawet po dwie, bo na szczęście nie zdążę :P Będzie w ilościach standardowych. I raczej monotematycznie, bo moje zdolności artystyczne pozwalają mi akurat na narysowanie w miarę jajowatej pisanki - i jeśli chodzi o rysowanie, to tam się urywają. Nie chciałby mi ktoś narysować nieskomplikowanego baranka? Byle nie metodą Saint-Exupéry'ego ;)
A to z wczoraj. W tym tempie na Boże Ciało zdążę.
Usprawiedliwia mnie nieco to, że u dziadka zrobiło się jakieś zwarcie i nie ma prądu. A to oznacza, że materac przeciwodleżynowy sflaczał [niezależnie od tego dziadkowi właśnie zrobiły się odleżyny na piętach...], łóżka nie da się podnieść, ciepłej wody nie ma, herbaty nie ma, odgrzać obiadu nie ma jak, bo ani mikrofalówka, ani kuchenka nie działa, lodówka się rozpłynęła, nie wspominając nawet o radiu i świetle. Wczoraj wydawało mi się, że naprawiłam [ile ja się naszukałam odpowiedniego klucza, to nawet nie będę pisać], ale dziś powtórka z rozrywki. Ze mnie żaden elektryk, ale to chyba nie jest kwestia spalonej żarówki... Grunt, żeby nie było w życiu monotonnie, nie? :D