w gąszczu codzienności
Kartkowanie
dodane 2008-03-13 10:15
Przyjechała ciocia z Brukseli; chrzestna mojego brata. We wtorek wróciłam więc do domu przed trzecią - a wstawałam o szóstej, bo za piętnaście siódma musiałam być u dziadka. Potem biegiem na francuski i tak się już potoczyło normalnym trybem. Tyle że wczoraj siedzieliśmy już tylko do północy.
Ale wyrwałam się w między czasie na małe zakupy. W piątek z przerażeniem stwierdziłam, że Święta już, ja ciągle nie mam na nic czasu i dłubania kilkunastu kartek świątecznych w żadnym razie nie zmieszczę w grafiku. Naprawdę byłam bliska kupienia lub nawet nie wysyłania żadnych... No ale nie potrafiłam sobie odpuścić zabawy, udałam się zatem na obchód sklepów plastycznych, papierniczych, pasmanteryjnych i innych. Właściwie bez żadnej koncepcji, co nie wróżyło dobrze przyszłości kartkowej, ale na widok tego, co można kupić, nabrałam rozpędu. Czemu ja mam tak mało znajomych? Takie fajne pomysły mi się zmarnują... No chyba że będę wysyłać po dwie każdemu ;)
W ogóle świat się zmienił. Teraz to nawet papier kolorowy jest samoprzylepny. Co prawda jeszcze nie używałam, ale nabyłam z dzikim błyskiem w oku. Szczególnie, że cały czas zamiast czerwonego serwują wściekle różowy, co nastraja mnie nostalgicznie... Choć dawniej ten różowy był taki rozwodniony, nie? Jak i cała reszta.
Postanowiłam wkleić mimo wszystko początki produkcyjne, a co :D
Przy wyklejaniu tego środkowego kwiatka [okropna dłubanina, swoją drogą ;) ] wysmarowałam sobie sweter klejem. Ktoś wie, czy się spierze i czym?
No a rok temu było hurtowo i masowo: