w gąszczu codzienności
Nocne przygody cz. 5
dodane 2008-02-26 09:36
Dostałam wczoraj o 23 smsa. Od dziewczyny, którą czasem widywałam na 20stkach, kilka razy zamieniłyśmy parę zdań. A że wynikało z nich, że opiekuje się starszymi ludźmi, wzięłam kiedyś numer telefonu - tak na wszelki wypadek. Kiedy na początku stycznia rzeczywiście szukaliśmy opiekunki, zapytałam i ją, ale nie miała aż tyle czasu. Od tej pory jej nie widziałam - ani tym bardziej nie rozmawiałam z nią. Czyli prawie w ogóle jej nie znam i właściwie nic o niej nie wiem.
No a wczoraj sms: "Nikt mnie nie przetrzymuje Ryszard poważnie mnie traktuje ma wobec mnie poważne zamiary już niedługo wam to udowodnimy szkoda tylko że w taki sposób"
Fajnie, nie?
Pogadałam sobie z trzema osobami [pogadałabym po prostu z Bartkiem, ale jest w Dublinie, wstręciuch], wysłałam jej smsa [nie odpisała], dzwoniłam [nie odebrała], ale jakoś zasnęłam. Głównie dlatego, że konsultacje wykazały, że mogła to być odpowiedź dla rodziców ["mama" ma prawo znajdować się obok mnie na liście kontaktów] - i tej wersji postanowiłam się na razie trzymać. No, mój ksiądz wie coś więcej [bardzo niejasno i głównie na podstawie własnych domysłów oraz mglistych skojarzeń], ale ze spowiedzi i nie może powiedzieć. W każdym razie się martwi - ale chyba nie tak bardzo, żeby było bardzo źle. W coś się niewątpliwie wplątała, pytanie tylko, jak bardzo... Mam nadzieję, że to naprawdę nie było wołanie o pomoc... Tym bardziej, że nie mam pojęcia, co więcej mogłabym zrobić, gdyby było.
Kurcze.