w gąszczu codzienności
"Potem"
dodane 2008-01-17 11:03
No to ekstra. Dziadek na księdza się nie zgodził. Po prostu rewelacyjnie... Na szczęście jest już nowy plan! Ale od początku.
Notka saxona jest dla mnie bardzo aktualna. Jeszcze w szpitalu widziałam, jak dziadek przyjmował Komunię, a wszystko wskazywało na to, że przynajmniej od półtora roku księdza na oczy nie widział. Bardzo przynajmniej. Kiedy już się trochę otrząsnęłam, zamiast snuć najczarniejsze scenariusze postanowiłam wybadać sprawę. Wiedziałam, że i tak o sakramentach będziemy musieli porozmawiać, ale chciałam wiedzieć, na czym stoimy. Istniało prawdopodobieństwo, że jednak przez ten czas ksiądz do dziadka przychodził. Dziadek przecież swobodnie poruszał się po domu, z telefonu skorzystać umie, a akurat w piątkowe przedpołudnia żadne z nas u niego nie bywało.
Powędrowałam więc wczoraj do jego parafii, gdzie starannie z siostrą przeglądnęłyśmy całą księgę chorych, czy jak to się zwie. Bez skutku - dziadek w niej nie figuruje... Umówiłyśmy się, że z nim pogadam i dam znać, co i jak. Ksiądz prałat chorych odwiedza nie tylko w pierwsze piątki, ale co tydzień, więc jest o tyle łatwiej.
No to dziś pogadałam. To znaczy usłyszałam "jeszcze nie"... Pociesza mnie w tym to "jeszcze" - jakby co, to tego będę się trzymać. Choć takie załatwienie sprawy mnie boli jak nie wiem. Próbowałam dziadka namówić na samą wizytę księdza - że skoro w czasie kolędy był w szpitalu, to ksiądz mógłby przyjść teraz. W końcu usłyszałam, że się zastanowi. Zawsze coś.
Pomaszerowałam w każdym razie do kancelarii, gdzie akurat trafiłam nie tylko na siostrę, ale i na rzeczonego księdza prałata. Powiedział, że zrobimy tak, że w lutym rzeczywiście przyjdzie po prostu z wizytą, a ja w międzyczasie jeszcze z dziadkiem porozmawiam. No i może z tej wizyty wyniknie coś więcej. Bardzo sympatyczny ksiądz prałat! A mnie jest jakby ciut lepiej.
A przy okazji wszystkich, którzy odkładają na "potem", informuję, że najwyraźniej "potem" dalej będą odkładać. Będą po trzech zawałach, po wylewie, z niedoleczonym zapaleniem płuc, przykuci do łóżka w wieku 88 lat i dalej będą odkładać na "potem". I mówić, że "jeszcze nie"... :(