w gąszczu codzienności
Świąteczna manufaktura i kot
dodane 2007-12-07 17:20
Jedni pieką pierniki, inni produkują tradycyjnie kartki. Inni to ja. I kot. Doszłam do wniosku, że albo siądę nad nimi w ten weekend, albo będą na Wielkanoc. Tym razem na brak pomysłów nie narzekam, choć jak zawsze nie mogłam się zdecydować. A jak już się zdecydowałam, to było jeszcze gorzej, bo do akcji wkroczył kot. Jest jasne, że połowa przyborów potrzebnych do zrobienia świątecznej kartki sto razy lepiej nadaje się na zabawki dla kota, prawda? Przynajmniej kot nie ma tu żadnych wątpliwości :D A że ostatnio wyrolowałam go równo przy pakowaniu paczki, teraz nie daje się tak łatwo podejść.
A gdyby ktoś potrzebował zapakować paczkę w obecności rozbrykanego futrzaka, to podaję instrukcję:
1. Przygotowujemy dwa pudełka. Chyba że chcemy wysłać kota - wtedy wystarczy jedno.
2. Do jednego z pudełek pakujemy rzeczy, które mają się znaleźć w paczce. Oczywiście w paczce natychmiast znajduje się kot. Wyciągamy kota i pakujemy dalej. Kot wyciąga rzeczy i sam wpakowuje się do środka. Jeśli chcemy wysłać kota, natychmiast zalepiamy pudełko. Jeśli nie - patrz pkt 3.
3. Kiedy zadowolony z siebie kot siedzi w pudełku, szybko wyciągamy drugie, wrzucamy do niego wszystkie rzeczy [na układanie może nie wystarczyć czasu!] i czym prędzej zamykamy. Po tej operacji możliwości są dwie: kot dalej siedzi w pudełku nr 1 lub kot siedzi na pudełku nr 2. Jakby nie było, zdążył stracić do nas zaufanie.
4. Przechodzimy do opakowywania paczki w papier pakunkowy. Rozkładamy na podłodze arkusz tegoż - i oczywiście kot jednym zwinnym susem znajduje się na samym jego środku. Moglibyśmy w tym czasie odzyskać pudełko nr 1, ale nie ma takiej potrzeby. Jeszcze odegra swoją rolę. Zganiamy więc kota, który rzecz jasna chowa się pod nasz arkusz. Bez względu na to, czy uda się go wygonić, czy nie, papier do pakowania paczki nadaje się już średnio.
5. Udajemy jednak, że tego nie zauważamy i tniemy go na mniejsze kawałki. Kot jest zachwycony. Szeleścimy nimi nieco i wkładamy je do pudełka nr 1. Jeśli mamy szczęście, kot daje się na to nabrać i zajmuje przewidzianą pozycję. Jeśli nie mamy szczęścia, pozostaje nam już tylko zwabić go do kuchni puszką tuńczyka.
6. Wyciągamy ukryty wcześniej drugi arkusz papieru i starając się jak najmniej szeleścić, owijamy nim naszą paczkę.
7. Pod żadnym pozorem nie związujemy paczki sznurkiem! Należy użyć taśmy klejącej - w przeciwnym wypadku paczka może i będzie zapakowana, ale w papier poharatany kocimi pazurami. Nasze dłonie również.
8. Na pocztę udajemy się od razu, bo inwencja kocia nie ma granic i ryzykowanie na tym etapie nie ma najmniejszego sensu.