w gąszczu codzienności
Przez żołądek do... szczęścia
dodane 2007-08-06 21:21
Mamy właśnie jeden z moich ulubionych okresów kulinarnych - a wszystko za sprawą cukinii :) Miłość ta rozpoczęła się z osiem lat temu w... Norwegii. U nas na farmie cukinii akurat nie było, ale była u sąsiadów na drugim końcu fiordu. Więc po godzinach wymienialiśmy skrzynki brokułów i kapusty pekińskiej na skrzynki cukinii. I biegiem do patelni :D
Co prawda teraz dbam o żywienie dziadka, któremu moja miłość raczej by do gustu nie przypadła, więc o cukiniowych obiadach mogę zapomnieć. Wcinam ją za to ze smakiem na śniadania i kolacje [w wersji idealnej byłyby to romantyczne kolacje przy cukiniowych świecach - no cóż, życie się składa z wyrzeczeń ;) :D] i wcale się nie przejmuję, że to prawdopodobnie dziwactwo ;)
A zresztą... wyrzeczenia wyrzeczeniami, ale czasem można zaszaleć :D