w gąszczu codzienności
Nocne przygody
dodane 2007-04-05 08:43
Wczoraj wieczorem zebrałam się w sobie i postanowiłam nałożyć maseczkę na włosy. Taką, co to się później siedzi godzinę z podgrzanym ręcznikiem na głowie. Jak postanowiłam, tak uczyniłam i wpół do jedenastej zaczęłam odliczać czas. Po godzinie skierowałam się do łazienki - i w tym momencie ktoś zadzwonił do drzwi. Otwieranie drzwi niewiele przed północą nie należy do moich codziennych zajęć, więc zanim przeprowadziłam jakieś składne rozumowanie, delikwent już zniknął - i tylko mignęła mi na schodach sylwetka sąsiada.
I wszystko byłoby dobrze, gdybym zajęła się tą maseczką, a nie nocnym telefonowaniem. Dobrze się gadało, więc ostatecznie maseczkę spłukiwać poszłam po pierwszej w nocy. I wtedy zrozumiałam, czemu sąsiad dzwonił do drzwi. W kranie nie było wody! :D
To prawie jak słynny koszmar - człowiek namydlony pod prysznicem, a woda właśnie przestaje płynąć. Prawie, ale nie całkiem, bo po pierwsze to same włosy, po drugie nie szampon, a maseczka. Co prawda miałam mgliste wrażenie, że jeśli pozostawię ją na noc, to raczej włosom to pomoże niż zaszkodzi, ale pewności nie miałam. A na punkcie włosów jestem przewrażliwiona i nie ryzykuję. Jeszcze by się im coś stało...
Wzięłam się więc za poszukiwanie wody w mieszkaniu. Włącznie z tą do kwiatków znalazłam trzy litry. Plus akwarium, ale jednak tak zdesperowana to nie byłam. Poszłam do kuchni, podgrzałam, spłukałam toto mniej więcej i tylko herbaty zaczęło mi brakować. I wtedy coś mnie tknęło. A co by było, gdyby sprawdzić kran w kuchni? No tak - w kuchni woda cały czas była! :D A ja jak głupia stałam nad tym zlewem i zamiast odkręcić kran, polewałam włosy wodą z garnka :D:D:D