Wołanie krzykiem o ...

dodane 11:20

https://www.facebook.com/OlafWalecki/posts/835886179946636?__xts__[0]=68.ARAk_PUnRJ_QitiJLtHaxRIY4iqrKP_uhCs4nLC8C4TEPNNirYWFl9r0YQQbRcMPRj8JgUGOG1rUU1E8EIxJ4TaH4JWdwBo2E53cDDzpYF1qGuvSLEooYfwkPXGDo2qf9EhD9GVHGKzq4iNwVe_GjZVtuXRVcIEoc5fDGZwhUKLELcIco7Ec&__tn__=-R

niepublikowane tu wpisy

5 sierpnia 2018 r.

Widziałem zdjęcia, na których rosną niepryskane ogórki, pomidory, cukinie, rzodkiewki, sałaty i wszelkiej innej maści warzywa i owoce. To dziadek albo babcia, aby ten zatruty organizm wnuczka czy wnuczki miał większą szansę się podnosić. Nieraz dalej przetworzone z miłości. Czasem nawet zdobędą jajka gdzieś z bardziej pewnego źródła. Wdziałem niedzielne obiady podrzucone przez dziadków, aby matka, która już patrzeć na kuchnię nie może, bo codziennie gotuje komplet potraw osobno dla dziecka, mogła życzliwiej na tą kuchnię patrzeć. Słyszałem o rodzinach, gdzie rodzice niepełnosprawnego dziecka wychodzą sami choć raz do roku, gdyż bliższa lub dalsza rodzina wzięła współodpowiedzialność za niepełnosprawność jej bliższego lub dalszego członka. Znam rodziny, które odciążają swoich bliskich w dowozie na zajęcia terapeutyczne czy takie, które z życzliwością pomagają załatwić inne sprawy, których załatwienie jest małym krokiem ku zwycięstwie. Pomoc w transporcie, czasem w innej nagłej sytuacji. Zbierające fundusze, nakrętki, organizujące zbiórki, rozdające ulotki. Widziałem chęć zainteresowania, ale to burzy komfort, gdzie kosztem mniejszej izolacji, ktoś inny rezygnuje z kolejnej imprezy, grilla, sielanki i kolejnej nasiadówy, tam gdzie wszyscy są pełnosprawni i idealnie wpisują się w całokształt zaplanowanego dnia. Słyszałem składane życzenia urodzinowe NAWET niepełnosprawnym. Doświadczyłem tego, że niektóre rodziny grają w jednym zespole i pracują na wspólny wynik. I wiele innych mniej lub znacznie mniej skomplikowanych czynności, które mógłbym zaliczyć do współodpowiedzialności. One jednak bez przemiany serca nie mają prawa istnieć. To dopiero ona potrafi dać światło na sytuację i dostrzec zupełnie inną perspektywę. Nie oceniam rodziców, którzy w momencie bezsilności oddają swoje chore dziecko, nie mogąc zapewnić mu dalszej opieki. Wielokrotnie nie robią tego z braku miłości. To przejaw bezsilności. Widziałem mężów odchodzących, gdy okazuje się, że dziecko nie jest takie jakie było w założeniu. I wyskubanie tej mamy i dziecka z ostatnich pieniędzy. Widziałem rodziny latami, które nawet na jedno popołudnie nie opuszczały miejsca swojego zamieszkania, gdyż nikt nigdy nie zaproponował, że zajmie się ich niepełnosprawnym dzieckiem. Ba, nawet nie słyszeli słowa: SPRÓBUJEMY … Nikt nie oczekuje efektów. Widziałem absolutne wyczerpanie rodziców, ale nikt nigdy nie wyraził zainteresowania. Widziałem dziesiątki opiekunów do jednego zdrowego dziecka, do niepełnosprawnego nie było nikogo. Słyszałem oceny i wyzwiska: od nierobów i grubasów. Takie uproszczenia zamiast zrozumienia, że zaległości są nie z nieróbstwa, ale tego, że jeden rodzic czasami to zdecydowanie za mało i wiele sfer uległo rozsypaniu. Czytałem komentarze o rodzinach dzieci niepełnosprawnych, że żyją z 1%, z zasiłków, nie nie robiąc. Komentarze to już kolejny krok, tego co w głowach. Zatem co w głowach … Straszne to i smutne. Bo zdjęcia mają z wakacji, bo byli na basenie. Jakim prawem i jak oni mogą. Powinni już umierać za życia. Obdarci z pozostałego ułamka godności człowieka, z której to godności zostali już w znakomitej większości dawno obdarci. O co oni znowu protestują ?? Wiecznie im mało. To też widziałem, czytałem i doświadczyłem. Znam rodziny wydające olbrzymie sumy w zamian za nadzieję, rezygnujące absolutnie ze wszystkiego. Znam rodziny absolutnie pozostawione samemu sobie, które latami zapominały co to kino, spacer, randka, wyjazd, ODPOCZYNEK. I znam takie przekonania, że wszystkim należy się odpoczynek, ale ci z niepełnosprawnością zawsze muszą dać radę. Znam rodziny, których donosy sąsiadów, pozbawione zupełnie najmniejszych podstaw, były kolejnym gwoździem do trumny. Słyszałem też, że wszystkie rodziny niepełnosprawnych są roszczeniowe. Swoimi wymaganiami zawłaszczają sferę osobistą pozostałej rodziny. Czym jest zatem definicja rodziny: “to najważniejsza, podstawowa grupa społeczna, na której opiera się całe społeczeństwo” ?? Często nie dotyczy rodzin z niepełnosprawnością. Znam za to zupełnie obce osoby, których wsparcie czasami duże a czasami w sprawach zupełnie małych jest czymś absolutnie unikatowym. Czymś na wagę złota. Dobre słowa, czasami wspólne milczenie, obcięta fryzura niepełnosprawnego dziecka raz na półtora, dwa miesiące przez życzliwą znajomą fryzjerkę i jedna szybka wspólna przy tym wypita kawa. Odwiedziny z metryki kogoś zupełnie obcego a jednak na tyle bliskiego, że razem z tymi odwiedzinami dzieją się sytuacje mentalnie za milion dolców. Kolejne zaproszenie od właścicieli ośrodka na urlop w niższej niż rynkowe cenie. Znam też rodziny, którymi się ktoś zainteresował podczas organizowanej uroczystości, wesela i zapewnił im podgrzanie przyniesionego przez nich posiłku dla dziecka czy nawet zapewnił coś dostosowanego, aby taka rodzina miała nieco łatwiej w trudnej dla nich sytuacji. Przemiana serca. Przemienione serca takie właśnie są. Rozumienie jest trudne, oceny są proste. Próbować zrozumieć to jednak decyzja. Łaska zrozumienia związana jest z decyzją. Jeśli masz w swoim obrębie rodzinę z niepełnosprawnością, w tym dziecka i szczególnie z niepełnosprawnością intelektualną, której nie widać, jeżeli nie chcesz pomóc, nie przeszkadzaj. To już dużo. Zastanów się, czy chciałbyś się zamienić choć na jeden dzień. A słowa ks. Pawlukiewicza: “przeciwieństwem miłości nie jest nienawiść – przeciwieństwem miłości jest obojętność” są bardzo o tym. Obojętność jest czymś najgorszym. Boże uchroń mnie od obojętności … I zmieniaj moje serce.

 

 

nd pn wt śr cz pt sb

27

28

29

30

31

1

2

3

4

5

6

7

8

9

10

11

12

13

14

15

16

17

18

19

20

21

22

23

24

25

26

27

28

29

30

1

2

3

4

5

6

7

Dzisiaj: 21.11.2024

Ostatnio dodane