Planowana naprawa ?
dodane 2018-09-14 21:32
https://www.facebook.com/OlafWalecki/posts/864795077055746?__xts__[0]=68.ARCy1BMLejU1nGMCAw5y46A2L4rusQjXWh58HAOOcI4scXp3mucfx3GBFuNZkdcdueEFJBV6Xx5hEdjyDBIl-_DbJRRz2lrktXoS48F5-8bq5SuO5oDXp8KMBNLbseR3LD8dqm2-42Ugl7atKbzLA414XFJjXdD1gHB15xayw3uTedpSshXl&__tn__=-R
Wszystko inne. Usprawnione, naprawione a może wymienione. Przy tym całym kroczeniu naprzód od ponad pięciu lat, już długi czas było jakby wyczekiwanie. Pisałem o tym. Nie śmiem twierdzić na pewno, nie wiem, czy to pewna próba cierpliwości, wytrwałości i trwania w nadziei czy też zupełnie inny zamysł. Wyczekiwałem przełomu. Czas uciekał, po ludzku szanse malały z roku na rok. Truchtaliśmy i dzięki za ten trucht, to droga zawierzenia. To co się dzieje jednak od dwóch, może trzech tygodni to jakaś NAPRAWA. Nie wiem jak to wygląda z zewnątrz dla innych, ale dla mnie ojca to jest jak krok milowy. Biologia, jeśli tak, to nie sama. Jeśli tak to w planie Bożym. Dziecko zablokowane, pamięć pozbawiona w ogóle funkcji, nie potrafiące zapamiętać poprawnie jednego zdania, recytuje wszystkie zwrotki "Jedzie pociąg z daleka" Rynkowskiego. Nowe piosenki z lekcji religii w przedszkolu. Wskakują niećwiczone obecnie spółgłoski, których nie potrafił wymawiać. Rozmawiamy na zupełnie innym poziomie. W odniesieniu do tego sprzed kilkunastu dni, poziomie nieoczekiwanym w drodze ewolucji zdrowienia. Do tego społecznie na medal, psoci na potęgę, wyostrzony dowcip. Drugi tydzień przedszkola, w zasadzie nowe doświadczenie zupełnie, podobno dobrze, bardzo dobrze funkcjonuje. Taka refleksja na dziś. O ile uboższe byłoby moje życie, gdyby to wszystko, ten ciężki znój od dnia diagnozy, gdyby to nie miało miejsca. Mnogość problemów, starań, zabiegania, uśmiechów i łez, frustracji, walki z nią, poddawania i wstawania to wszystko dało smak. Smak życia. Smak gorzko-słodki. Za ten smak i za tą przemianę Bogu niech będzie chwała. Słyszałem, że może dlatego, że młody rośnie, że samo przyszło. Będąc praktykiem wiesz, że to nie od tego. Nie w taki sposób, nie tak, nie w chwilę, którą normalnie można porównać do jednego posiłku w skali posiłków całego dzieciństwa. Trzymam to słowo zasiane przed laty: "pozwólcie Bogu działać". I nieco później pewien fragment z Biblii. Wpadł mi do serca, niezwykle głęboko. Później w pewnej sytuacji ktoś konkretnie wymówił ponownie ten fragment dla nas. Jak potwierdzenie ... "Jestem bowiem świadomy zamiarów, jakie zamyślam co do was - wyrocznia Pana - zamiarów pełnych pokoju, a nie zguby, by zapewnić wam przyszłość, jakiej oczekujecie. Będziecie Mnie wzywać, zanosząc do Mnie swe modlitwy, a Ja was wysłucham." Jr 29, 11-12 Jest jeszcze coś więcej. Smak Bożej obecności. Nie mam tu na myśli tego co wydaje się po ludzku dla każdego z nas wygodne, ale doświadczenie, że mam do kogo zawołać, gdyż on istnieje. On istnieje i nas KOCHA.