Grzebiąc w scenariuszu ...
dodane 2017-12-27 22:45
(J 20, 2-8) Słowa Ewangelii według świętego Jana Pierwszego dnia po szabacie Maria Magdalena pobiegła i przybyła do Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus kochał, i rzekła do nich: «Zabrano Pana z grobu i nie wiemy, gdzie Go położono». Wyszedł więc Piotr i ów drugi uczeń i szli do grobu. Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu. A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył.
Wyprzedził Piotra, jednak nie wszedł do środka. Nie zdecydował się. Zobaczył część, ale nie zaryzykował na więcej. Czy to z obawy, aby skonfrontować swoje własne przekonania, ustalenia, schematy z tajemnicą zmartwychwstania? Piotr wchodzi. A może jednak drugi uczeń zaczekał, aby ten, który mimo swojej niedoskonałości i krewkości, cieszący się estymą wśród pozostałych, miał prawo i sposobność do tego, aby pierwszy potwierdzić w to co wierzy. Szacunek wynikający... z odwagi. Niedoskonały raz za razem i nic nie robiący sobie z tego. Dotyka tajemnicy. Czy zatrzymuję się, aby spojrzeć w swój własny scenariusz i stwierdzić: nie znalazłem nic odpowiadającego, ani choćby zbliżonego? Czy próbuję jak Piotr, mimo swojej niezdarności, z odwagą słuchać planu Boga na moje życie? Często w opozycji do ludzkich lukrowanych rozwiązań, idealnych pouczeń, prawie zawsze działających rad czy opinii ludzi, którzy zawsze wiedzą wszystko i najlepiej. Czy będąc pierwszy przy grobie, miałbym odwagę wejść do środka, a może jednak poszukałbym pretekstu, aby zaczekać, zaczekać i posłuchać (zobaczyć) co o tym powiedzą inni?