Tu i teraz.
dodane 2017-09-05 01:11
W refleksji odchodzenia ...
Dzisiaj przeczytałem informację o śmierci 4 letniego chłopca w rybnickim szpitalu. Nie dowierzałem patrząc na zdjęcia. Do mózgu stopniowo docierała prawdziwa interpretacja faktów. To chłopiec, którego spotykaliśmy w ośrodku. Zdarzało się, że miał zajęcia w tym samym dniu, o tej samej godzinie co mój syn. I rozmowy i obserwacja Jego mamy, która bardzo o niego walczyła. Kochając tak po ludzku, walczyła o niego, aby autyzm tego chłopca, choć mozolnie, ale jednak się cofał. Krwawi moje serce z powodu śmierci tego malucha. Byli prawie rówieśnikami. I choć rozum mi mówi, że codziennie na onkologii i innych oddziałach umierają dzieciaki, to tu tak mocno, doświadczalnie dotykam tej konkretnej ludzkiej tragedii i tajemnicy śmierci. Modlę się za Niego i Jego rodziców. Tak po ludzku nie potrafię sobie wyobrazić ogromu cierpienia z powodu straty dziecka. I właśnie dziś szczególnie doświadczam, w tych okolicznościach, jak często czynię własne życie pozbawione wartości. Jak mało kocham, jak mało jestem w stanie oddać, jak mało potrafię być na drugim planie, jak mało potrafię to życie uczynić wartościowszym. Przecież mimo, że doskonale w teorii wiemy wszyscy o tym dobrze, to często do nas nie dociera, że nie mamy żadnej gwarancji, że jutro będzie nam dane. Dlatego tak ważne jest właśnie tu i teraz. Niech te tu i teraz będzie najlepsze, jakie tylko potrafimy dać z głębi serca. Bez asekuracji i kalkulacji.