Lśnij!
dodane 2017-04-27 18:13
Jest taka scena w jednym z moich ulubionych filmów: gwiazda, (oczywiście w ludzkiej postaci), która spadła z nieba i wylądowała w baśniowej krainie Stormhold, pyta swojego ukochanego: "Co robią gwiazdy?", po czym wyjaśnia: "Lśnimy." To właśnie powinniśmy robić jako Chrześcijanie - lśnić bożą obecnością w nas.
Kiedy Chrześcijanin jest w stanie łaski, czyli wyspowiadał się, przyjął komunię, jest rozmodlony i cały skupiony na Bogu, wtedy zaczynają dziać się cuda. Odkryłam to kiedy po raz pierwszy od długiego czasu mogłam przyjąć komunię. Byłam taka rozradowana, taka rozmodlona, tak cała skupiona na Bogu, że już przed tym ludzie to widzieli i udzielała im się ta radość. Zauważyłam też, że sami z siebie, bez mojego udziału, zaczynali mówić o Bogu, o tym jak Go pojmują, jak się modlą, także o gorzkich doświadczeniach z instytucją Kościoła.
Bolało mnie to bardzo, bo powiedzieć: kocham Boga, ale nie mogę znieść Kościoła, denerwują mnie księża, wierni, nie lubię chodzić na msze, to tak jakby powiedzieć komuś: kocham cię, ale nie cierpię twojego ciała! Jest brzydkie, gdzieniegdzie chore, a tego pieprzyka to wprost nie mogę znieść! Dlatego najlepiej zostańmy każde w swoim domu i będziemy myśleć o sobie czule. Czy tak byśmy postąpili z człowiekiem, którego kochamy i który nas kocha? To dlaczego postępujemy tak z Bogiem? Kościół nie zawsze jest piękny, ale to przecież ciało Chrystusa. Kościół nie zawsze jest święty, ale przecież to my go tworzymy. Nie sami księża. Jeśli więc nie jest święty i piękny, to może nie dlatego, że księża tacy nie są, tylko dlatego, że my tacy nie jesteśmy? Wszyscy wiedzą, że świat naprawiać należy począwszy od siebie, dlatego segregują śmieci, płacą podatki itd. Ale jeśli coś im się nie podoba w Kościele to zamiast zacząć go naprawiać od siebie - zacząć się więcej modlić, kochać bliźnich, głosić Boga - wolą go porzucić. Czy tak postępują z Ziemią? Czy tak postępują z bliskimi? Z mężami, żonami, dziećmi? To dlaczego tak postępują z Bogiem, który oddał dla nich i za nich wszystko, nic nie zostawiając dla siebie?
Kiedy byłam poza Kościołem gasłam. Próbowałam trzymać się Boga, szukałam Go, ale to nie zdawało egzaminu. W końcu tęsknota spalała mnie tak mocno, że wołałam: Boże, mój Boże, podnieś mnie z popiołu, w który się obróciłam! Ulituj się nad moją nędzą, stwórz mnie na nowo! I Bóg mnie wysłuchał.
Teraz gdy wiedziałam już jak wygląda życie bez Niego, gdy odbyłam swoją drogę powrotną do domu, mogłam zacząć głosić jak wygląda życie w jedności z Nim. Życie, do którego każdy jest zaproszony i powołany. Jedyna droga, która daje nam pełnię, szczęście, wewnętrzną radość i pokój. Kiedy wkraczasz na tę drogę, zaczynasz lśnić. Nie własnym światłem, własną chwałą, bo nie ma Twojej zasługi w tym, że się nawróciłeś, że coś zrozumiałeś, że chcesz nad sobą pracować. To jest tylko łaska, którą darmo otrzymałeś. Lśnisz więc Bogiem, który jest z Tobą i w Tobie, ale nie tylko dla Ciebie. Nie wolno Ci chować tego światła pod korcem! Darmo otrzymałeś - darmo dawaj dalej. Ten blask, który z Ciebie promieniuje ma ogrzewać i oświetlać drogę wszystkim wokół Ciebie. I tak będzie. Ty musisz tylko mówić o Chrystusie.
Wtedy będziesz lśnić.