Świętość wielka albo żadna?
dodane 2017-04-26 06:56
"Kiedy stajemy w imię Jezusa Chrystusa - diabeł ma problem, a my - zadanie z Bogiem". O. John Bashobora
Często wydaje nam się, że jeśli nie jesteśmy powołani do wielkiej świętości, postawieni na świeczniku, jeśli Jezus nie objawił nam się ani Matka Boża do nas nie przemówiła, to jesteśmy gdzieś na marginesie Bożej uwagi. Myślimy, że Bóg zerka na nas kątem oka i mówi w przelocie od świętego do grzesznika: Dobrze, dobrze, żyj sobie dalej. Jak będziesz niegrzeczny to cię skarcę, jak wyjątkowo dobry, to pogłaszczę po główce, ale tak ogólnie to tatuś jest teraz zajęty, więc baw się tu po cichutku.
Bóg nie jest zapracowanym rodzicem, który dba tylko, żeby jego dziecko miało co jeść i w co się ubrać, oraz miało odrobione lekcje w postaci beznamiętnie zaliczonej niedzielnej mszy. On jest naszym prawdziwym Ojcem. Nasze powołanie może nie być bardzo widoczne, ani ważne dla świata i ludzi. Ale jest ważne dla Niego i dla nas. Powołanie jest piękną, intymną tajemnicą, do której dostęp mamy tylko my sami i Ojciec. To jest przestrzeń, w której spotykamy się z Nim, omawiamy z Nim nasze trudności, wątpliwości, ale i radości i zwycięstwa. A On o wszystkim chce słuchać. Jeśli mamy z czymś w sobie problem, przychodźmy śmiało i z ufnością do Ojca i wierzmy, przede wszystkim wierzmy, że On nie tylko nas wysłuchuje, ale nam pomaga, daje odpowiedzi, rady. Zwierzywszy Mu się z problemu, szukajmy w naszym otoczeniu tego, co będzie Jego odpowiedzią, bo ona naprawdę nadejdzie i to szybko.
Czy jest pośród was taki, który gdy syn prosi go o chleb, poda mu kamień? Nie mówmy: Panie! Wołajmy: Abba!, Ojcze!, Tato! Tato, pomóż mi, bo się pogubiłem! To jest za trudne. Tato, wskaż mi drogę, która w tej sytuacji prowadzi do Ciebie. Czy Bóg mógłby odmówić takiej prośbie? Jesteś Jego ukochanym dzieckiem, jesteś dla Niego ważny. On Ciebie stworzył z miłością i wyznaczył Ci powołanie, jak mógłbyś przestać Go interesować? Jak mógłby zostawić Cię samego z Twoim zadaniem? To wasza wspólna sprawa. Wasze wspólne dzieło.
To nie jest tak, że świętość może być albo wielka, albo od razu i już, albo żadna. Zresztą wielcy święci też czasem kiepsko zaczynali, choćby św. Augustyn, św. Kamil de Lellis. To jest zwodnicza pułapka diabła, który nie chce, żebyśmy wzrastali, żebyśmy stawali wciąż od nowa w imię Jezusa. On nie chce, żebyśmy w chwilach próby, w chwilach trudu wołali do Ojca, bo wie, że Ojciec nas podniesie. A diabeł nie chce, żebyśmy byli podniesieni.
Kiedy toczymy duchową walkę z oschłością, z grzechem, z własną niedoskonałością, Bóg daje nam drogi do zwycięstwa:
1) Spowiedź - na pierwszym miejscu, bo zauważyłam u siebie, że to jest po prostu usługa kompleksowa. Cokolwiek by się nie działo w Twoim życiu, jakiekolwiek zamieszanie, uczucie utraty gruntu pod nogami, oschłość serca, trudności w komunikacji z Bogiem, z rozeznaniem swojego powołania - to wszystko nie pochodzi od Boga. Jeśli więc wchodzimy w obszar, który do Niego nie należy, to znaczy, że musimy do Niego wrócić. Znajdujemy się na obcej ziemi, pora wrócić do domu. Nawet jeśli wydaje nam się, że nie zgrzeszyliśmy, a przynajmniej niczym wielkim - i tak zróbmy porządny rachunek sumienia, wyspowiadajmy się nawet z tego co wydaje nam się nieistotne. Wydaje się to może komuś głupie, nieskuteczne, ale jest dokładnie odwrotnie. Ja też kiedyś nie wierzyłam w moc spowiedzi. Byłam katoliczką, ale spowiedź uważałam za zło konieczne. Spowiedź? meh... ważniejszy jest mój duchowy kontakt z Bogiem. Otóż nie! Spowiedź to jest duchowy kontakt z Bogiem. Doświadczyłam tego kiedy nie mogłam chodzić do komunii, bo nie miałam ślubu kościelnego, tylko sam cywilny. Spowiedź była wtedy dla mnie potężnym źródłem łaski. Chodziłam do niej raz na tydzień i tylko dzięki temu wytrwałam w swoim powołaniu. Tylko! Także, do konfesjonału, marsz-marsz. Wtedy diabeł ma problem, a my - zadanie z Bogiem :)
2) Pismo Święte - czytasz? Czytaj. Czytaj codziennie fragment. Po kolei, albo wyrywkowo. Polecam po kolei, (ja zaczęłam od NT). To jest prawdziwe Słowo Boga. Czekasz aż Bóg się odezwie przez jakieś znaki i Ci powie co masz robić? To na jakie znaki czekasz? Sen? Człowieka, który natchniony Duchem przypadkiem powie coś co powinieneś usłyszeć? Sentencje, którą przypadkiem gdzieś dojrzysz i ona wszystko rozwiąże? Ileż razy się na tym złapałam, że właśnie na to czekam. Błąd. Bóg mówi do Ciebie cały czas, bez ustanku. Wszystko jest w Biblii. Jeśli chcesz odpowiedzi od Niego - czytaj Biblię. Odpowiedź już tam jest i na Ciebie czeka.
3) Różaniec - długa i trudna, często nudna modlitwa. Odmawiałam ją często bez skupienia, bo byłam zmęczona, skołowana jakimiś wydarzeniami. Często trzymałam się jej rozpaczliwie jak tonący przysłowiowej brzytwy. Czasem przestawałam wierzyć w jej moc, ale uparcie odmawiałam dalej. Nigdy nie zawiodła. Nigdy. Nawet jeśli nie otrzymujesz rozwiązania, otrzymujesz pokój. Brzmi banalnie? Niewystarczająco? Nie dowiesz się jaka to ważna i wielka łaska dopóki jej nie posmakujesz w obfitości jaką daje Matka Boża przez Różaniec.
4) Msza i komunia - oczywista oczywistość. Msza, nawet jeśli nie możesz uczestniczyć w komunii, da Ci bardzo wiele, jeśli pójdziesz na nią z autentycznym pragnieniem spotkania się z Jezusem. Komunia - wyjaśniać chyba nie trzeba :)
Tak więc dostaliśmy oręż do tej walki. Zostaliśmy wyposażeni. Ponadto Bóg mimo tego całego zaplecza jakie już nam dał, wciąż się nami interesuje, wciąż chce, żebyśmy przychodzili do Niego w osobistej modlitwie, byli z Nim w bliskiej relacji. Dlatego mówmy Mu o wszystkim, cały czas. On zawsze będzie obok, zawsze wysłucha i pomoże. Doświadczyłam jak na razie wielu różnych walk duchowych. Wiele razy upadałam zniechęcona, wiele razy byłam atakowana i odciągana od Kościoła, od Boga. Ale jednego nie doświadczyłam - żeby Bóg mnie opuścił kiedy wołałam: Już nie daję rady, nie umiem dalej iść sama, Abba, weź mnie na ręce! Ojcze, walcz Ty za mnie, bo ja nie mam już sił. Zawsze to właśnie zrobił.
P.S. Przepraszam, że tak długo nie pisałam moi kochani. Szczerze mówiąc w ogóle się nie spodziewałam, że ktoś tu zajrzy, że skomentuje, że ktoś będzie chciał czytać od początku. Obiecuję poprawę w postaci, (mam nadzieję), częstszych wpisów. :)